Nie tak zakończyć miała się przygoda Ruchu Radzionków w rozgrywkach Pucharu Polski. W rundzie przedwstępnej tych rozgrywek, choć zestawieni w eksperymentalnym ustawieniu i bez kilku bardzo ważnych piłkarzy, to oni byli faworytami spotkania z zostawioną daleko w poprzednim, drugoligowym sezonie za swoimi plecami Miedzą Legnica, nawet w spotkaniu na jej stadionie.
I choć pierwsi uderzyli radzionkowianie – strzał Piotra Giela z woleja zza linii szesnastu metrów w 4 minucie minął nieznacznie słupek, ale lot piłki cały czas kontrolował bramkarz, to lepsze wrażenie sprawiali gospodarze.
W 7 minucie najpierw centrę po szarży Bzdęgi wyłapał Seweryn Kiełpin. W 17 strzał Garucha zablokował ustawiony tego dnia w roli stopera Marcin Dziewulski, a po uzyskanym w ten sposób rzucie rożnym, strzał głową Miedzi daleko minął słupek.
Potem na parę chwil zdecydowaną optyczną przewagę osiągnęli żółto-czarni. Strzał Dawida Gajewskiego, nominalnego skrzydłowego grającego w roli lewego obrońcy, w 19 minucie z dalekiego rzutu wolnego był jeszcze bardzo niecelny. Ale trzy minuty później po dośrodkowaniu Kamila Szymury o dużym szczęściu mogła mówić Miedź, bo gdyby Piotr Giel opanował piłkę, miałby przed sobą niemal pustą bramkę. A tak sytuację mogli wyjaśnić obrońcy. W 25 minucie było jeszcze groźniej. Centrował Jacek Wiśniewski – dziś prawy obrońca – a sytuacyjne uderzenie Marka Sukera leciało w samo okienko bramki Satmenkovića. Bramkarz ten interweniował jednak znakomicie, choć z największym trudem.
Po chwili już z przewagi Ruchu nic nie zostało. W 28 minucie Żółtowski uderzył z dystansu, a futbolówka przeleciał tuż nad poprzeczką. Minutę potem fatalnie w polu karnym spudłował Kowal.
Ale najważniejsze stało się w 31 minucie. Strzał Orłowskiego z rzutu wolnego zatrzymał się na murze, ale drużyna z Radzionkowa zbyt krótko wyekspediowała piłkę, dzięki czemu Gawlik, wykorzystując nie najlepsze ustawienie Kiełpina, lobem wpakował piłkę do siatki z około dwudziestu pięciu metrów.
Gra Ruchu zupełnie nie kleiła się, ale po strzelonej bramce gospodarze nastawili się na kontry, przyjmując rywala pod swoją bramką. Była więc okazja na ostre dośrodkowania i strzały z dystansu. Po tych pierwszych, w 38 minucie w wykonaniu Wiśniewskiego i w 43 minucie Gajewskiego, dwukrotnie nieskutecznie strzału szukał Piotr Giel. Próba Sukera z daleka w 39 minucie była zaś za lekka i przede wszystkim niecelna.
Na minutę przed przerwą niemrawo grający beniaminek pierwszej ligi mógł być rzucony na kolana. Po indywidualnej akcji Kowala wydawało się, że nic nie uchroni Kiełpina od ponownego wyciągnięcia piłki z siatki. W sukurs przyszedł mu jednak słupek.
W doliczonym czasie gry Piotr Giel reklamował faul na nim w polu karnym, sędzia pozostał jednak niewzruszony.
Wprowadzenie Miłosza Przybeckiego i Macieja Manelskiego, którzy zajęli miejsca na skrzydłach, miało ożywić grę gości. Ale początkowo nic z tego. W 50 minucie strzał z dystansu Miedzi został zablokowany.
Sześćdziesiąt sekund później był już jednak 2:0. Co nie udało się tuż przed przerwą Kowalowi, powiodło się Gawlikowi, który znów popisał się ładnym strzałem zza pola karnego, po którym piłka zatrzymywała się w siatce. Kiełpin tym razem nie miał nic do powiedzenia.
Uderzenie Garucha z daleka w 52 minucie zostało zablokowane.
Potem w końcu obudził się Ruch. 54 minuta – nieudanie uderzał Gajewski; 56 – lekki strzał Przybeckiego minął słupek. Ale w 60 minucie mogła paść kontaktowa bramka. Manelski zagrał do Sukera, ten odegrał w pole karne do Mateusza Maka, który będąc sam przed bramkarzem przeniósł piłkę nieczystym strzałem wysoko nad poprzeczką.
Pod drugą bramką, najpierw w 61 minucie Kiełpin uprzedził szarżującego Kowala, a potem, w 62 minucie, odbił strzał z rzutu wolnego Żółtowskiego.
Minuta 65 przyniosła nadzieję radzionkowianom. Manelski wypatrzył Pawła Giela, który poszukał strzału. Piłka, wydawało się, pewnie wpadnie w ręce bramkarza, ale po drodze odbiła się od nóg wracającego Sukera, myląc ostatecznie Satmenkovića.
„Cidry” poszły za ciosem. Przybecki w 68 minucie, strzałem z okolic narożnika pola karnego, chybił celu. W 69 minucie po dryblingu Tomasza Foszmańczyka padł w polu karnym Suker. Mimo protestów, gwizdek sędziego milczał.
Ale przyszła 72 minuta. Miękko piłkę przed bramkę wrzucił Przybecki, a niepilnowany Suker strzałem głową nie pomylił się.
W 77 minucie Satmenković złapał lecącą obok słupka sytuacyjną główkę Sukera.
W końcówce gry, choć przewaga należała do pierwszoligowca, groźniej atakowała Miedź. W 83 minucie Garuch chybił z dystansu nieznacznie. Próba tego samego piłkarza z rzutu wolnego w 85 minucie zatrzymała się na radzionkowskim murze. W doliczonym czasie meczu strzał Ochoty został jeszcze zablokowany, ale z uderzeniem Orłowskiego musiał już sobie radzić Kiełpin.
W dogrywce to u radzionkowian widać było większą determinację do zwycięstwa. Brakowało jednak sił. Tak jednym, jak i drugim. Piłkarzy często łapały skurcze.
W 100 minucie Kiełpin łatwo złapał strzał Zielińskiego z dystansu.
Minuta 101 przyniosła niecelną próbę Wiśniewskiego z dalekiej odległości. Sześćdziesiąt sekund później w ostatniej chwili uprzedzony w polu karnym został Suker.
W 105 minucie odbita w zamieszaniu podbramkowym od Szymury piłka zmierzała tuż przy słupku, znakomicie interweniował jednak Kiełpin, uchraniajac swoją drużynę od bramki samobójczej.
Pod drugą bramką strzał z rzutu wolnego Wiśniewskiego trafił w mur.
Po dogrywkowej zmianie stron pierwsza zaatakowała Miedź. Próbę Gawlika z dystansu w 108 minucie zatrzymał Kiełpin.
W minucie 111 w dobrej sytuacji znalazł się Manelski, ale przeniósł futbolówkę metr ponad bramką.
W 113 minucie radzionkowski golkiper odbijać musiał nad poprzeczkę strzał z rzutu wolnego Żółtowskiego. Po chwili ten sam piłkarz dośrodkował z rzutu rożnego, a najwyżej skaczący Ochota strzałem głową z bliska wprowadził w ekstazę miejscowych kibiców.
Ruch przesunął się całą drużyną pod bramkę rywala. To stwarzało okazje do kontry. W 117 Kiełpin złapał strzał efektownie dryblującego Ochoty, a w 120 minucie uczynił to samo z uderzeniem z dystansu tego samego piłkarza. Od 118 minuty Miedź grała w dziesiątkę.
Doliczony czas gry był bardzo nerwowy, mnożyły się kartki. Liczne stałe fragmenty gry i dalekie wrzutki w pole karne gospodarzy, poza niecelną główką Wiśniewskiego, nie przynosiły rezultatów.
Ruch nie powtórzy udanej przygody z Pucharem Polski z poprzedniego sezonu, i już na samym początku sezonu może koncentrować się tylko na lidze.