Ruch – Beskid. Pomeczowe wypowiedzi

Trener Rafał Górak:

„Należy zapytać nie o grę, a o skuteczność. Dlaczego nie strzelaliśmy bramek, bo przecież stwarzaliśmy sobie liczne sytuacje?! Może nie był to mecz, z którego sytuacjami można obdzielić kilka spotkań, ale jednak te sytuacje były. Jednak przepisy piłki nożnej stanowią wyraźnie, że wygrywa mecz ten, kto strzela bramki, a nie kto stwarza sytuacje. A mieliśmy przecież nawet taką sytuację, w której szacuje się, że szanse są dziewięćdziesiąt dziewięć procent na korzyść strzelca. Nie będę chłopaków jednak ganił, nie będę mówił, że graliśmy źle, bo zagraliśmy dziś ciut lepiej niż poprawnie. Tylko szkoda tych sytuacji. Nikt nam nie da awansu za darmo. Stale to chłopakom podkreślam, i teraz też im to powtórzę „drukowanymi literami”. Musimy zawsze uważać, zawsze być czujnym. Musimy się już teraz przygotowywać do nowego sezonu. Nie będę im dziś odmawiał realizowania tego, co sobie założyliśmy. My chcemy grać w piłkę, chcemy grać piłką, chcemy piłkę między sobą wymieniać, może dziś tych podań było trochę za dużo, wiem. Ale taka jest nasza filozofia, i tak będzie dalej, tak grać będziemy, tego nie zmienimy. Tylko pod bramką rywala zabrakło nam dziś tego „orła”, który by choć jedną z tych sytuacji wykorzystał. O rzucie karnym lepiej nie wspominać, tym bardziej, że to po raz drugi. Można niekiedy mówić, że szwankuje drużynie szybkość czy wytrzymałość, ale jeżeli mówilibyśmy w piłce nożnej, że szwankuje wykonywanie rzutów karnych, to coś mylimy. Rzut karny to jedynie wzięcie odpowiedzialności na siebie przez danego zawodnika. Rzuty karne trzeba do bólu wykorzystywać. Nie będę jednak Adriana Mielca ganił, bo nie tacy jak on pudłowali z jedenastek. Ale fakt faktem pozostanie, i musi to on sam przemyśleć – wziął na siebie tę odpowiedzialność, a strzelił najgorzej jak mógł.”

Marcin Trzcionka:

„Było to bardzo ciężki mecz. Przede wszystkim ciężko było stworzyć sobie sytuacje strzeleckie, w ogóle przebić się pod bramkę rywala, który, co było widać od samego początku, bronił się całą drużyną na własnej połowie. A jak już takie sytuacje mieliśmy, to nie wykorzystywaliśmy ich, łącznie z rzutem karnym. Trudno coś więcej powiedzieć o takim meczu.”

Aleksander Mużyłowski:

„Większą część meczu spędziłem na ławce rezerwowych, a z tego miejsca wyglądało to tak, że mieliśmy cały czas inicjatywę, że próbowaliśmy cały czas atakować, staraliśmy się cały czas prowadzić piłkę, ale rywal bardzo dobrze ustawiał się w obronie, bardzo dobrze nas krył, grał przede wszystkim agresywnie. A nie tylko nam gra w ataku pozycyjnym układa się kiepsko. Były dwie zmiany na początku drugiej połowy, który polepszyły naszą grę, bo zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Potem ja dostałem od trenera znowu szansę gry, miałem atakować na podmęczonych przeciwników. Starałem się to robić, ogólnie wszyscy staraliśmy się, i te sytuacje się wytwarzały, no ale znów brakowało wykończenia. Nawet z rzutu karnego nie udało nam się dziś strzelić.”

Adam Kompała:

„Beskid okazał się drużyną, który przyjechała tu bronić się całą jedenastką, nie tyle na własnej połowie, co nawet na trzydziestym metrze. I nie wiem co można powiedzieć o naszej niemocy, pozostaje mi tylko jako kapitanowi przeprosić kibiców za to, że nie wykorzystywaliśmy dziś naszych okazji. Co innego, gdybyśmy ich sobie nie stwarzali, a stworzyliśmy ich sobie dziś niemało. Były przecież nawet sytuacje wymarzone, jak rzut karny, no ale trudno tu winić strzelca, taki jest futbol, to się zdarza nawet najlepszym. Boli tylko, że nam się to zdarzyło już po raz drugi w krótkim czasie, i pozostaje mieć jedynie nadzieję, że to już się nie powtórzy więcej. Grało nam się ciężko, a że na boisku jest ta adrenalina, to z tego wynikało, że kilka razy dość mocno pokrzyczałem na kolegów. Nie może być tak, że coś trenujemy, powtarzamy wiele razy na treningach, a potem na meczu w tych wyćwiczonych zagraniach za bardzo ponosi nas fantazja, gramy co innego. Musimy się tego wystrzegać, i moim zadaniem jako kapitana jest zwracać na to uwagę.”