Trzeba jednak przyznać, że to na ten punkt przyjezdni ze Świnoujścia zasłużyli, wypracowując sobie w przeciągu całego meczu kilka znakomitych, niewykorzystanych okazji, a po stracie drugiej bramki prawdziwie szturmując momentami bramkę Piotra Adamka.
Ale Ruch, który prowadził już 2:0 (w 37 minucie rzut karny podyktowany za faul na Mateuszu Maku wykorzystał Piotr Rocki, a w 59 minucie bramkę zdobył Michał Mak po podaniu od swojego brata, Mateusza), też miał swoje okazje. W wyśmienitowych pozycjach pudłowali jednak Mateusz Mak, Michał Mak i Paweł Giel.