Ruch – Piast Gliwice 1:2

W pierwszej odsłonie gry emocji było mniej. Spotkanie to do złudzenia przypominało długimi fragmentami pierwszą połowę pucharowego meczu z Polonią Warszawa. Sytuacji nie było za wiele, większość z nich stworzył sobie Ruch, ale groźniejsi byli goście. I w 43 minucie zdobyli dość przypadkowego gola, kiedy Krzycki w ogromnym zamieszaniu na przedpolu bramki, jakie powstało w wyniku wypuszczenia futbolówki z rąk przez Marcina Suchańskiego, wpakował ją do siatki. Wcześniej dobrą okazję zmarnował Cicman. Ze strony Ruchu najgroźniejsze było uderzenie zza pola karnego Mateusza Maka, które fantatycznie obronił Szmatuła.

O wiele ciekawiej było po przerwie. Radzionkowianie rzuculi się do odrabiania strat, nadziewając się na kontry. Jedna z nich szybko przyniosła Piastowi drugiego gola. W 52 minucie Urban celnym strzałem sfinalizował podanie Kędziory.
Tak szybko jak Ruch odpowiedział kontaktowym golem (w 56 minucie po podaniu szarżującego Marcina Kowalskiego trafił pewnie Mateusz Mak), tak jeszcze szybciej mógł przegrywać już 1:3. Kędziora spudłował jednak z najbliższej odległości.
Potem zarysowała się jednak duża przewaga Ruchu, ale zanim w końcówce gry zaczęły stwarzać się znakomite sytuacje dla gospodarzy, raz jeszcze próbowali goście. Znakomitą okazję zmarnował Cicman. Potem już Piotr Rocki, dwukrotnie Michał Mak byli niezwykle bliscy wyrównującego gola. Pierwszy spudłował w znakomitej sytuacji, drugi najpierw posłał piękny strzał jeszcze piękniej obroniony przez Szmatułę, a potem trafił z bliska tylko w obrońcę.
Oba zespoły kończyły mecz w dziesiątkę. Już w doliczonym czasie gry za dwie żółte kartki boisko opuszczali najpierw Świątek, a potem Michał Nalepa.

To pierwsza ligowa porażka Ruchu przed własną publicznością.