– Mam nadzieję, że IV liga to taki przystanek, a wyżej powędruję razem z Radzionkowem – mówi na przywitanie z “Cidami” nowy zawodnik drużyny, Kacper Sadlak. Nabytek “Żółto-Czarnych” przedstawia się jako gracz z ofensywnym usposobieniem i wierzy, że wraz z nowymi kolegami uda mu się osiągnąć kilka sukcesów.
Skąd pomysł na przenosiny z Ruchu Chorzów, w którym zapraszano cię na treningi pierwszego zespołu, do Ruchu Radzionków?
Ocierałem się o kadrę pierwszej drużyny, ale nie dostałem w niej większej szansy. Trenowałem z zespołem, ale trenerzy widocznie nie widzieli we mnie wystarczająco dużo talentu. Już samo zaproszenie do zajęć było dla mnie dużym wyróżnieniem, ale też musiałem się pogodzić z późniejszymi decyzjami sztabu. Grałem za to regularnie w rezerwach, z którymi biliśmy się o awans do IV ligi. Nie osiągnęliśmy tego celu, ale chciałem grać wyżej niż okręgówka i wciąż się rozwijać, dlatego zdecydowałem się na Radzionków.
Co takiego wydarzyło się z Ruchem II Chorzów, że wiosną wypuścił z rąk – wydawałoby się – pewny awans?
Sami byliśmy zaskoczeni tym, co się stało. Kilka ostatnich kolejek zagraliśmy bardzo źle. Wygrywaliśmy mecze w stosunku 1:0, albo strzelając gola na początku spotkania i trzymając wynik, albo przepychając go dopiero w samej końcówce. Oceniając naszą grę wiosną trzeba przyznać, że nie do końca zasłużyliśmy na awans. Inaczej było jesienią, kiedy wygrywaliśmy różnicą wielu goli. W rewanżach z tymi samymi rywalami mocno się męczyliśmy.
Ostatecznie i tak trafiłeś do IV ligi. Po rozmowie ze sztabem szkoleniowym odniosłem wrażenie, że dla trenerów Ruchu fakt, że jeszcze rok będziesz mieć status młodzieżowca nie miał kluczowego znaczenia. Po prostu dostrzegli w tobie piłkarską jakość, która ma wzmocnić potencjał zespołu?
Tak, kontrakt podpisałem przecież na dwa lata, a młodzieżowcem będę tylko w nadchodzącym sezonie. Wiąże się tu ze mną dłuższą przyszłość, co bardzo mnie cieszy. Chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony, marzy mi się awans z “Cidrami” do III ligi, a może i wyżej. Będę się starał, by szło nam jak najlepiej.
Jesteś pierwszym nowym graczem, który tego lata dołączył do drużyny Ruchu. Jakie są twoje pierwsze wrażenia z Radzionkowa?
Nie szedłem tutaj “w ciemno”, a treningi tylko utwierdziły mnie w mojej decyzji. To były mocne zajęcia. Testowałem się wcześniej w dwóch zespołach, w tym jednym III-ligowym i mogę powiedzieć, że trening w Radzionkowie był najintensywniejszy. Z drużyną się jeszcze poznaję, ale kilku chłopaków stąd znam i wiem jak grają. Trenowałem w Chorzowie z Marcinem Kowalskim, bo już w III lidze przychodziłem na zajęcia pierwszej drużyny. Z czasów młodzieżowych i juniorskich kojarzę Michała Szromka z rywalizacji z Radzionkowiem. Zresztą jego pamiętam jeszcze z najmłodszych lat, gdy byłem w Andaluzji Piekary Śląskiej i braliśmy udział w organizowanych w Radzionkowie turniejach “Cider Cup”.
Twoje profile w internecie podpowiadają, że jesteś obrońcą. Sam jednak chyba nie czujesz się przywiązany do tej akurat pozycji na boisku?
W ostatnim sezonie większość meczów rozgrywałem w roli pomocnika. Notowałem dość dobre liczby. Z dwudziestu kilku spotkań mniej więcej w połowie występowałem na pozycjach “osiem”, “sześć”, albo nawet “dziewięć”. Strzeliłem kilkanaście goli, dołożyłem trochę asyst. Kilka razy wystąpiłem również na bokach obrony, ale skupiam się przede wszystkim na grze ofensywnej. Ciągnie mnie do przodu!
Końcówka wieku młodzieżowca bywa symboliczna, bo każe coraz bardziej rozważnie planować kolejne, piłkarskie kroki. Ile tych kroków do przodu chciałbyś w karierze wykonać?
Mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. Trudno mi jeszcze to dziś ocenić. W okręgówce grałem dopiero rok, teraz poprzeczka powędruje wyżej i zobaczymy jak sprawdzę się na tym poziomie. Jeszcze w Chorzowie – z pierwszą drużyną – grałem w sparingach z III-ligowcami, a jako “dwójka” zimą rywalizowaliśmy np. z Wartą Zawiercie. Wiem, że to spadkowicz, ale mogę powiedzieć, że ówczesnemu IV-ligowcowi strzeliłem trzy gole. Mam nadzieję, że IV liga to taki przystanek, a wyżej powędruję razem z Radzionkowem.