Sebastian Gielza: „Gieksa” z „Cidrami” nie wygra.

– A czy za którąś z tych drużyn w niedzielę bedziesz ściskał kciuki szczególnie?

– Tak samo kibicuję „Cidrom” jak i Gieksie. Wydaje mi się, że będzie remis – Ruch nie pozwoli sobie na porażkę przed własną publicznością, a katowiczanie mimo przełamania w meczu z Gorzowem nie są jeszcze na tyle silni by wywieźć z tego gorącego terenu komplet punktów. Sam miałem zamiar wybrać się na to spotkanie, ale w niedzielę czeka mnie mecz ligowy więc derbów nie zobaczę.

– No właśnie – w tym sezonie reprezentujesz barwy Skałki Żabnica. Jak wam idzie?

– Na razie całkiem nieźle. Po pięciu kolejkach mamy drugie miejsce, nie zanotowaliśmy żadnej porazki. Ja ustrzeliłem hat-trika w wygranym meczu z Leśnicą, a powinienem mieć na koncie cztery trafienia, jednego jednak mi nie zaliczono.

– Jeszcze kilka miesięcy temu świętowałeś awans z Ruchem na zaplecze ekstraklasy, tymczasem nowy sezon rozpocząłeś w III lidze.

– Trudno – takie życie piłkarza. Zarząd klubu zdecydował się na nieprzedłużenie ze mną umowy i nasze drogi się rozeszły. Ale na pewno nie żywię do nikogo z tego powodu urazy – to w moim zawodzie normalne.

– Obserwujesz grę niedawnych kolegów z Radzionkowa?

– Pewnie że tak. Myślę że grają naprawdę przyzwoicie. Widziałem na żywo mecze z Sandecją Nowy Sącz i z Niecieczą i gra „Cidrów” wydaje się naprawdę solidna. To drużyna której największym atutem jest zespołowość i ze swoim zaangażowaniem są w stanie wygrać z każdym. Na pewno zasługują na miejsce w którym obecnie się znajdują, a ich punktowy dorobek też jest całkiem niezły.

– Inaczej niż w Katowicach. Jesteś zaskoczony kiepskim początkiem sezonu przy Bukowej?

– Na pewno tak. Ta drużyna jest pod dużą presją i jednocześnie w trakcie gruntownej przebudowy. Trenerowi nie udało się na czas „skleić” z nowych zawodników zespołu, być może teraz Wojciech Stawowy poradzi sobie z tym problemem lepiej. Symptomy lepszej gry były już w ubiegłej kolejce, co jednak nie zmienia mojego zdania, że przy Narutowicza „Gieksa” nie wygra.

– Z Katowic też wspomnienia masz raczej miłe – w tej powrotnej drodze na szczebel centralny wiele goli było Twoim dziełem.

– Rzeczywiście, świętowaliśmy awans i mogę mówić o tym fragmencie mojej kariery w samych superlatywach. Chociaż ostatni okres gry w Katowicach był dla mnie trochę słabszy, to praktycznie brak u mnie negatywnych wspomnień z tamtego czasu.