Przyglądając się stosunkowi zdobych bramek do straconych trudno cokolwiek drużynie Ruchu zarzucić, a wręcz chciałoby się by każde półroczne podsumowanie tak wyglądało.
Rozkładając jednak na czynniki pierwsze strzelone gole, można zauważyć, że w naszej drużynie drzemie jeszcze duży niewykorzystany potencjał. To na pewno stałe fragmenty gry, takie jak rzuty wolne czy rzuty rożne. W takich sytuacji radzionkowianie do bramki trafiali zaledwie czterokrotnie. Na pewno wiąże się to także z małym odsetkiem bramek zdobytych po strzałach głową. Warto też zauważyć, że zdecydowania większość bramek padła po akcjach przeprowadzanych środkową strefą boiska. A jeśli zagrożenie było ze skrzydła, to z prawej strony. Z pewnością te akcenty ofensywne mogłby się bardziej proporcjonalnie rozkładać. Tak jeśli chodzi o strefy akcji, jaki i o czas ich zdobywania, bo statystyki jasno pokazuję, że zdecydowana większość bramek padła w drugich połowach meczów.
Sytuacja straty średnio nieco tylko ponad pół gola na mecz to także wynik bardzo dobry. Jeśli już coś moźna o nich powiedzieć, to że spory odsetek z nich padł po stałych fragmentach gry, i po defensywnych błądach defensywnych tak aktywnej w ofensywie środkowej strefie boiska.
Przy analizie straconych bramek ze stałych fragmentów gry mogą Państwo zwrócić uwagę, na niezgodność ogólnej liczby takich goli z ich rozpisaniem szczegółowym. Bieże się to stąd, że jedną z bramek (w meczu z Gwarkiem Tarnowskie Góry) straciliśmy z rzutu karnego podyktowanego po faulu po wrzutce piłki z rzutu wolnego.