Tomasz Harmata: czuję się jakbym był w klubie z wyższej ligi niż czwarta

– Spodziewaliście się tak dobrego początku rundy czy jest to dla was samych zaskoczenie?
– W każdym meczu zamierzamy grać o zwycięstwo. Na pewno możemy być bardzo zadowoleni z początku nowej rundy. W pierwszych dwóch meczach zdobyliśmy komplet punktów, strzeliliśmy cztery bramki, a nie straciliśmy żadnej, później zaś dopisaliśmy sobie trzy punkty za walkower. Nic tylko się cieszyć, ale też zrobić wszystko, by ta dobra passa trwała jak najdłużej, i byśmy wywierali presję na liderów ligi.

– W dobrych wynikach całej drużyny swoją rolę odgrywa defensywa, której od początku stałeś się ważnym elementem. Wygląda, że jako nowy zawodnik szybko wpasowałeś się w styl gry kolegów z linii obronnej.
– Przez cały okres przygotowawczy mocno pracowaliśmy nad ustawieniem i zgraniem w obronie. To na pewno procentuje teraz w lidze, a z tego, że jak na razie nie tracimy bramek i że solidnie w defensywie wyglądamy, możemy się tylko cieszyć. Z każdym meczem powinniśmy się jeszcze docierać, powinniśmy eliminować drobne błędy. Mam nadzieję, że solidna defensywa, i to, że bardzo trudno będzie rywalom strzelić nam bramkę, stanie się znakiem rozpoznawczym Ruchu Radzionków w rundzie wiosennej.

– Dla Ciebie to już drugie podejście do Ruchu Radzionków, prawda?
– Tak, pół roku temu byłem już blisko trafienia do Ruchu Radzionków, na przeszkodzie stanęły jednak sprawy prywatne. Co się odwlecze, to nie uciecze…

– Trafiłeś do Radzionkowa z Silesii Miechowice, grającej w lidze okręgowej. Przeskok o klasę wyżej sprawił Ci trudność?
– Na pewno na boisku czuć wyraźnie różnicę w poziomie na korzyść oczywiście czwartej ligi. Na treningach czuję się wręcz jakby był w klubie z jeszcze wyższej ligi, bo wszystko jest tu profesjonalne i są zawodnicy, którzy doświadczyli piłki na o wiele wyższym poziomie. Te argumenty zadecydowały, że postawiłem na Ruch Radzionków właśnie. Chciałem jeszcze się sprawdzić w większym klubie i w lepszej lidze. Nie chciałbym sam siebie oceniać, niech to robią trener, sztab, prezes czy kibice, ale grałem już w trzeciej lidze w Piotrówce, i dawałem sobie tam radę, więc mogłem do „Cidrów” wkroczyć już z pewnością swoich umiejętności.