– Jaką ocenę w skali szkolnej wystawi trener drużynie za rundę jesienną w roli beniaminka trzeciej ligi?
– Przyjmując skalę od jeden do pięciu, z pełnym przekaniem oceniam naszą postawę na cztery i pół. Tak wysoka ocena bierze się stąd, że pracowaliśmy w bardzo ciężkich warunkach. Cały ten okres od wyprowadzki ze stadionu Ruchu Radzionków to niemal wyłącznie tak zwane szycie. Oprócz bocznego boiska na starym stadionie, które jest w stanie agonalnym, nie mieliśmy żadnej stałaj bazy treningowej. Na bocznym boisku nie byliśmy w stanie wykonać niemal żadnego treningu techniczno-taktycznego. Musieliśmy szukać zastępczych boisk, co nie zawsze było możliwie. W praktyce w tygodniu jedynie w środy udawało się nam przeprowadzić prawidziwie piłkarski trening. W takich okolicznościach trudno było nawet cokolwiek planować, zakładać. Biorąc to pod uwagę, to naprawdę za miejsce w środku tabeli, za najlepszą pozycję wśród wszystkich beniaminków, należą się drużynie brawa. Ale były też mecze, w których mogliśmy się spisać lepiej. Dlatego cztery plus, a nie pięć.
– Mecze domowe rozgrywaliśmy w Orzechu, także w niełatwych warunkach. Na małym, także z czasem nierównym boisku wydawało się, że to najlepsze warunki do gry defensywnej, a tymczasem przez większość rundy oglądaliśmy tam prawdziwe festiwale strzeleckie.
– Specyfika tego boiska rzeczywiście była duża. Uznaliśmy jednak, że grając u siebie, choć oczywiście nie na własnym stadionie, musimy przede wszystkim szukać punktów, stąd postawiliśmy na ofensywną grę. To nam się po części udawało, więc ogólnie z gry przed własną publicznością możemy być zadowoleni. Jestem przekonany, że gdybyśmy grali na dużym, pełnowymiarowym boisku to może aż tyle goli by nie padało, ale zdobywalibyśmy tam więcej punktów, i w tabeli byliśmy jedno, dwa miejsca wyżej.
– Początek rundy mógł satysfakcjonować wszystkich kibiców Ruchu. Jednak od czwartej kolejki zaczęło się dziać coś złego, a cztery w konsekwencji poniesione porażki wprowadziły trochę nerwowości. Na szczęście udało się z tego wyjść, a zbiegło się to z powrotem do dawnej taktyki. Jednak sprowadzenie tego niepowodzenia do złego odnalezienia się drużyny w ustawieniu z trójką stoperów i wahadłowymi nie oddaje chyba całej prawdy?
– Myślę, że ta taktyka była przez zawodników dobrze zrozumiania, i cieszyła się ich zaufaniem. Nie ona była przyczyną tych czterech porażek z rzędu. Zwrócę uwagę, że w tym okresie Dawid Krzemień naderwał mięsień w stawie kolanowym, Robert Wojsyk brał ślub, prywatne sprawy spowodowały także nieobecność Marcina Trzcionki. To w pierwszych trzech kolejkach byli nasi najlepsi zawodnicy, a tu nagle radzić musieliśmy sobie bez nich. Rezerwowi tymczasem nie zdążyli się jeszcze ograć na boiskach trzeciej ligi, stąd bardzo ciężko było te wyrywy załatać. A też na pewno swoje odgrywały także głowy piłkarzy, bo jednak jak się przegrywa mecz za meczem, jak się w kolejnych spotkaniach traci bramki w pierwszej minucie, to ślad tego musi być. By uspokoić drużynę, by ją wesprzeć, odbyłem szerokie rozmowy z zespołem i z poszczególnymi piłkarzami. W ich efekcie postanowiliśmy, że spróbujemy wrócić do starej taktyki, która dała nam kilka miesiący wcześniej awans do trzeciej ligi. I to faktycznie szybko poskutkowało, chłopcy na nowo uwierzyli, że potrafią dobrze grać w piłkę, że potrafią konstruować akcje ofensywne, że są w stanie zachwywać cały czas koncentrację w linii defensywnej. I przede wszystkim zaczęliśmy regularnie punktować.
– To znaczy, że na wiosnę raczej zostaniemy przy starym ustawieniu, czy też jednak spróbujemy jeszcze raz gry z trójką stoperów?
– Z pewnością pomysłu na grę tą nową taktyką nie porzucamy, choć najpierw muszę to sobie poukładać kadrowo. Na szczęście jesienią kilku zawodników zaskoczyło na plus, i pokazało, że liczą się w walce o pierwszą jedenastkę. Mam tu na myśli przede wszystkim Marcela Gieronia, który w pewnym momencie stał się wręcz liderem naszej linii defensywnej, i bardzo dobrze sobie z tym radził. Także Mikołaj Łabojko w środku boiska, na którego plan był taki, żeby spokojnie dawać mu minuty, a który szybko rzucony na głęboką wodę w pełni podołał. Patryk Wnuk ładnie się przestawił na grę jako defensywny pomocnik. To wszystko sprawia, że te role poszczególnych piłkarzy, i zestawienie optymalnej jedenastki, będzie trzeba zimą jeszcze raz zweryfikować. W sparingach będziemy testować jedno i drugie ustawienie, i do każdego spróbujemy wybrać najlepszych wykonawców. Zobaczymy w ten sposób, w którym z nich drużyna lepiej wygląda i lepiej się czuje. I na ten postawimy w rundzie wiosennej.
– Niepewna w początkowej fazie sezonu obrona, z czasem zaczęła dobrze, czy wręcz bardzo dobrze funkcjonować. Ten obraz popsuły jednak dwa ostatnie wyjazdy na Dolny Śląsk, przegrane po 0:3.
– Oczywiście muszę się zgodzić z tą opinią. Linia obrona zaczęła zdecydowanie lepiej wyglądać od wskoczenia do składu Marcela Gieronia. Od tego czasu nie tylko zaczęliśmy być o wiele pewniejsi pod własną bramką, co na lewej stronie nagle uaktywnił się Daniel Skalski, który także zaczął dawać drużynie dużo. Wydawało się, że osiągneliśmy w końcu w obronie oczekiwany poziom, choć błędy dalej się zdarzały, ale te dwa wspomniane wyjazdy do Wrocławia i Lubina mocno nas zweryfikowały. Tu jednak zwrócić należy uwagę, że graliśmy z bardzo dobrze ułożonymi, klasowymi wręcz rywalami, faworytami całej ligi. Te porażki na pewno musiały być wkalkulowane, choć w przypadku meczu z rezerwą Zagłębia Lubin akurat z gry powinno to zdecydowanie lepiej dla nas wyglądać. Ale to już historia.
– W pewnym momencie sezonu w wyjściowej jedenastce zaczęło się pojawiać coraz więcej młodzieżowców. To była potrzeba chwili w związku z absencją bardziej doświadczonych piłkarzy, czy też nowy pomysł na drużynę, który będziemy oglądać także wiosną?
– Muszę przyznać, że wraz z prezesem uznaliśmy, że najlepszym pomysłem na Ruch Radzionków jest właśnie promowanie młodzieży. Stąd decyzja by pierwsza jedenastka nie składała się tylko z dwóch wymaganych młodzieżowców, a by ten bilans między młodzieżą i doświadczonymi zawodnikami był bardziej wyrównany. Ale wszystko zależy oczywiście od sygnałów jakie ta młodzież będzie dawała w tygodniu w treningach. I rzeczywiście, jeśli wychodziło ich pięciu w pierwszym składzie, to dlatego, że sobie na to w tygodniu zasłużyli. A potem postawą w meczach i wynikami się bronili, dlatego także dostawali szansę i w kolejnych meczach. To dla nich bardzo ważne, bo w ten sposób ogrywają się, zdobywają doświadczenie w trzeciej lidze, i to zaprocentuje już w kolejnej rundzie, a na pewno w przyszłym sezonie. Z pewnością w perspektywie kolejnych sezonów Ruch Radzionków będzie się wyróżniał jako drużyna mocno stawiająca na młodzież. A naszym założeniem będzie by w ten sposób pomogać tym chłopakom w przebiciu się do wyższych lig, do większych klubów, na czym Ruch powinien finansowo korzystać.
– Mikołaj Łabojko już teraz testowany jest w wyższych ligach, Patryk Wnuk jest monitorowany przez GKS Katowice, z którego jest wypożyczony, a większość z pozostałych zawodników młodzieżowych jest urodzona w 1998 roku, czyli w przyszłym sezonie już ten status stracą. Stąd pomysł na testmecz dla młodzieży, który ma się odbyć w styczniu?
– Dokładnie tak, cały czas rozglądamy się za młodzieżowcami na kolejny sezon. Jednym z głowych elementów tych poszukiwań ma być ten testmecz. Plan jest taki by jednego, dwóch, a może trzech zawodników urodzonych w 1999 roku lub młodszych jeszcze tej zimy pozyskać do klubu, a którzy całą wiosnę wpasowywaliliby się w drużynę, łapaliby minuty na boiskach ligowych i pucharowych, tak by od nowego sezonu byli gotowi do walki o pierwszą jedenastkę.
– Jednocześnie prezes Marcin Wąsiak zapowiedział, że do kadry drużyny dołączy też dwóch, trzech juniorów.
– Potwierdzam, że tej zimy dołączy do nas na stałe trzech wyróżniających się wychowanków z drużyny juniorów. To będą zawodnicy, którzy już wcześniej z pierwszą drużyną trenowali, którzy już nawet zadebiutowali w czwartej lidze, a którzy w międzyczasie byli przez nas obserwowani. Uważam, że są już gotowi by spróbować swoich sił w dorosłym futbolu, i też z pewnością w rozgrywkach swoje minuty będą dostawać.
– Wynika z tego, że drużynę zasili zimą nawet sześciu nowych młodych zawodników. Czy w związku z tym kibice mogą się spodziewać odejść piłkarzy z obecnej kadry drużyny?
– Z pewnością będą jakieś ruchy transferowe w drugą stronę. Na pewno jeszcze przed świetami będą musiał o tym niestety porozmawiać z jednym z zawodników. Decyzja o rozstaniu z nim nie będzie bowiem związana z jego postawą, bo sportowo zdecydowanie się broni, i byłby nam na pewno wiosną potrzebny, jednak struktura finansowa klubu nie pozwala na jego utrzymanie w kadrze.