Trener Kamil Rakoczy:
Nasza sytuacja jest niestety co raz gorsza. Przegrywamy czwarty mecz z rzędu i spadamy na miejsce, które w tym momencie sezonu oznacza degradację do czwartej ligi. Musimy się szybko ogarnąć, pozbierać, zapomnieć o tym, co się wydarzyło w ostatnim czasie, bo w sobotę czeka nas już kolejny mecz, w którym musimy już sięgnąć po punkty. Bo liga nam ucieka. Póki co jednak zdecydowanie zbyt łatwo tracimy gole, w sposób wręcz karygodny. Bo na przykład mamy piłkę przy nodze, posyłamy ją do przodu, a po chwili jest już ona w naszej siatce. Dziś mecz ustawił pierwszy gol, przy którym leżał nasz zawodnik, a rywal nie zdecydował się przerwać gry. Trudno jednak mieć do nich o to pretensje, bo przecież mieli piłkę w polu karnym. Przegrywając 0:2 podnieśliśmy się strzelając kontaktowego gola, i wydawało mi się, że chłopcy staną na wysokości zadania i doprowadzają jeszcze do remisu, jako to zrobiliśmy z Rekordem. I mamy świetną okazję na kontrę, a jeden z naszych najbardziej doświadczonych zawodników tak podaje piłkę, że ta trafia pod nogi rywala, i stąd zaczyna się akcja, po której tracimy trzeciego gola. Druga rzecz, to ogromny kłopot ze strzelaniem bramek. Żaden z naszych zdrowych napastników nie jest typem egzekutora, jak Robert Wojsyk, i żaden z nich nie potrafi się przełamać.