– Skład na pierwszy mecz z Piastem II w Gliwcach jest już w Pana głowie czy ciągle są wątpliwości.
– Prawdę mówiąc, większość pozycji jest już w głowie ułożona na ten pierwszy mecz, ale kilku pozostałym towarzyszą wątpliwości. Przed nami jeszcze dwie jednostki treningowe, zatem jest jeszcze czas by przyjrzeć się piłkarzom i zastanowić nad roszadami. Przyglądamy się dyspozycji piłkarzy w ciągu tego tygodnia, ale oczywiście też bierzemy pod uwagę gry kontrolne i cały okres przygotowawczy, i na tej kompleksowej podstawie postaramy się wybrać skład, jaki najlepiej będzie nas reprezentował.
– Te wątpliwości w składzie dotyczą konkretnych pozycji czy może kwestii w jakiej formacji postawić na młodzieżowca?
– I w jednym i w drugim przypadku są rzeczywiście wątliwości, jakie do soboty muszą zostać rozwiane.
– Wydaje się, że przynajmniej jeśli chodzi o młodzieżowców drużyna będzie mocniejsza niż jesienią.
– To prawda. Najlepsi młodzieżowcy z jesieni zostali w drużynie, a dołączył do nas Kuba Szramek, który jest realną alternatywą do środka pola, i prezentujący się z dobrej strony bramkarz Darek Strzelczyk. Czy podniosą oni poziom drużyny, czas pokaże, ale na pewno jesienią na tych pozycjach nie mieliśmy młodzieżowców będących tak blisko składu.
– A ogólnie? To będzie mocniejszy Ruch niż jesienią?
– Takie oceny będzie można dopiero stawiać po zakończeniu rundy zasadnicznej, a być może nawet po ostatniej kolejce samego sezonu. Nie chciałbym w tym momencie stawiać takich tez. Pozbyliśmy się zawodników z różnych względów, także sportowych, a pozyskaliśmy nowych w ramach możliwości finansowych klubu. Jaki to przyniesie skutek, pokażą wyniki. Ja jednak w nowych piłkarzy mocno wierzę.
– Największym osłabieniem było oczywiście odejście Michala Farkasa, ale i Daniel Sobas, który nie był podstawowym piłkarzem, miał swój wkład zdobytymi bramkami w wyniki drużyny. Wydaje się, że w gronie zawodników, którzy teraz przyszli jest większa liczba piłkarzy bliskich pierwszego składu niż była w grupie tych, którzy odeszli.
– Każdy zawodnik, który odszedł miał faktycznie swój wkład w wyniki jesienią, jedni większy, inni mniejszy. Ale na pewno każdy jakąś cegiełkę dołożył. Zaś ci chłopcy, którzy teraz przybyli muszą sobie zapracować dopiero na to, bym po sezonie mógł to samo o nich powiedzieć. Mam nadzieję jednak, że w komplecie ocenimy ich jako trafne decyzje i transfery będące wzmocnieniami. Na pewno jednak uzupełniliśmy skład, z perspektywami jego wzmocnienia. W grach kontrolnych wyglądało to dosyć poprawnie, na treningach wszyscy rzetelnie pracowali, i myślę, że możemy być dobrej myśli. Ale czy faktycznie drużyna jest silniejsza dzięki tym transferom pokaże życie. Na pewno jednak jesteśmy silniejsi o ten czas, jaki mamy za sobą. Po bardzo krótki i szalonym lecie, zimą mieliśmy spokój i pełen komfort pracy. Cieszy też to, że jest nas więcej niż jesienią, że utworzyła się rywalizacja po dwóch zawodników na każdą pozycję. To bardzo dobre sygnały, ale nasz ból głowy w tym, żeby to dobrze poukładać, żeby personalnie trafić w takie ustawienie i takie nazwiska, jakie dadzą nam największą sportową jakość.
– Bardzo zaostrzyła się rywalizacja w linii ataku, choć od kilku tygodni z powodu kontuzji nie bierze w nich udział Damian Cziba.
– Damiana niestety długo nie miałem do dyspozycji, i prawdę mówiąc nie wiem czy go będę miał na najbliższe mecze. To poważna kontuzja, i to bardzo martwi. Czibol jest jednak charakternym zawodnikiem, który bardzo chce wrócić i wierzę, że to się szybko stanie, a on powróci do formy. Ale na razie go nie ma i dlatego to, że mamy dziś alternetywę w postaci Łukasza Janczarka czy Heldera Rodriguesa, jest naprawdę bardzo cenne. Ale oczywiście cieszyć się będę w pełni dopiero wtedy, gdy wszyscy będą zdrowi. Dopiero wtedy będzie to w pełni rywalizacja, choć i tak jest o niebo lepiej niż jesienią, kiedy czasami nie było kim dokonać zmiany.
– W sparingach w ataku próbowany był Tadeusz Urbainczyk, z kolei Adam Toszek czasami pojawiał się na skrzydle. Czy to poważniejsze plany wobec tych dwóch piłkarzy?
– I Adam wyglądał poprawnie na skrzydle, i Tadeusz dobrze prezentował się w ataku, choć grali oni tam tylko w kilku meczach, a w większości jednak zostali na swoich naturalnych pozycjach. Te próby to było szukanie alternatywy na czarną godzinę, a normalnie raczej obu tych piłkarzy widzę na ich pozycjach, na jakich grali jesienią. Bo obaj tam najlepiej wykorzystują swoje atuty. Tadeusz Urbainczyk ze swoją szybkością i przebojowością jest naturalnie bardziej predysponowany do gry z boku niż z przodu.
– Na skrzydłach będą nas zatem reprezentowali ci sami piłkarze, co jesienią.
– Tak. Gra skrzydałami to była jedna z naszych najmocniejszych stron.
– Walkę o środek pola zmieniło przyjście Jakuba Szramka.
– Prawda jest taka, że jesienią nie było tam alternatywy. Teraz już jest, bo Kuba mimo młodego wieku jest naprawdę zdolny wychodzić od pierwszej minuty.
– Lukę po Michale Farkasu zajął Łukasz Dębski, z boku obrony grać może też Kamil Pysno.
– Jeśli chodzi o pozycje to Łukasz Dębski rzeczywiście jak Michal może grać i z lewej i z prawej strony, ale też w ostateczności poradzi sobie w środku. Mamy trzech stoperów, i siłą rzeczy musimy postawić na dwóch. Z boku są Mateusz Sroka i Mariusz Korzeniowski, ale poważną alternetywą dla obu jest Łukasz Dębski, ale i Kamil Pysno z konieczności poradzi sobie i tu i tu.
– Na pozycję bramkarza przybyło dwóch zawodników, w miejsce rezerwowego Macieja Wierzbickiego, który opuścił drużynę. Czy znosi się teraz na ostrzejszą rywalizację między słupkami?
– Darkowi Poturalskiemu bezwzględnie potrzebna jest rywalizacja, bo gdy jej nie ma, gdy czuje się nazbyt pewnie, to nic dobrego z tego nie wynika. I na pewno trójka bramkarzy będzie na równych prawach rywalizowała o miejsce między słupkami, choć muszę otwarcie przyznać, że w tym momencie Poturalski zostaje numerem jeden. Ale dwaj nowi bramkarze naprawdę deptają mu po piętach, prezentują się tylko pozytywnie, i to bardzo cieszy. A sytuacja jest też o tyle nowa, że atutem Dariusza Strzelczyka jest to, że jest młodzieżowcem. Dla nas trenerów jest to nowa możliwość, bo wstawiając młodzieżowca do bramki, mamy jedno miejsce z przodu więcej dla bardziej doświadczonego zawodnika. I na pewno takie rozwiązanie może w kilku meczach być dla nas kuszące.
– Na pewno dużym pozytywem okresu przygotowawczego jest fakt, że założone plany udało się zrealizować jeśli nie w pełni, to niemal w stu procentach.
– Tak, wszystko co sobie zaplanowaliśmy, wszystko co sobie założyliśmy udało się w tym okresie przygotowawczym zrealizować. To rzeczywiście duży pozytyw, bo nie zawsze to się udaje. A powiem wręcz, że czasami nawet były zajęcia z nadwyżką. Wyniki testów wytrzymałościowo-szybkościowych mówią same za siebie – zespół jest naprawdę dobrze przygotowany. A jeśli o wydolność i wytrzymałość zawodników chodzi, to niemal każdy zrobił spory progres. Pozostaje zatem tylko sfera ułożenia taktycznego, przygotowania motorycznego i realizacji założeń. A jeśli to odpali, będzie dobrze. Jesteśmy gotowi by podjąć walkę w każdym meczu przez dziewięćdziesiąt minut.
– Duży kłopot sprawiało to, że w okresie przygotowawczym byliście porozrzucani po różnych miejscach, że nie było dobrej bazy do treningów tu na miejscu?
– Nawet nie zastanawiaśmy się nad tym gdzie trenujemy. Ważne dla nas było to, że mamy stworzone naprawdę dobre warunki do przygotowań. Mieliśmy do dyspozycji naprawdę porządną halę, porządną siłownię, dobrze przygotowane boisko na Stadionie Śląskim, dostęp do odnowy biologicznej. Zarząd naprawdę zadbał o wszystko, co jako trenerzy chcieliśmy mieć do dyspozycji. Nie mamy prawa nad niczym narzekać, a wręcz przeciwnie, z bazy trenignowej, choć rzeczywiście pororzucanej, mogliśmy się tylko cieszyć.
– Wyjątkowo sprzyjała przygotowaniom też pogoda, jaką mieliśmy tej zimy.
– Tak, pogoda wyjątkowo się udała. Po tak długiej przerwie z utęsknieniem czeka się na pierwszy mecz w lidze, a dobra pogada sprawia, że chciałoby się go rozegrać wcześniej. Ale gdy w końcu do niego dojdzie, mam nadzieję, że sprawi to, że wyjdziemy jeszcze bardziej głodni gry.
– Sparingi ligi nie zastąpią – to oczywiste. Oczywistym jest też, że trudno jedną miarą mierzyć sparingi i mecze ligowe. Ale jednak pokusić można się to takie porównanie, że tym co łączyło drużynę Ruchu Radzionków z rundy jesiennej z tą ze sparingów, była chwiejność formy i wyników.
– To prawda. Musimy to przyznać, że wahania formy, niestabilność wyników to jest cały czas nasza bolączka. Ale podsumowując sparingi, trzeba powiedzieć tak: mamy przed sobą bardzo ciężkie mecze w lidze, z bardzo wymagającymi rywalami, a sparingi pokazały, że to właśnie w starciach z drużynami z wyższych lig – Rozwojem, Tychami, Zagłębiem, czy z Ruchem Chorzów – czujemy się lepiej. To właśnie z teoretycznie trudniejszymi przeciwnikami widać u zawodników większą motywację, zaangażowanie, wykonanie założeń meczowych, i jeszcze bardziej zależy nam na dobrym wyniku. Miejmy nadzieję, że przełoży się to na ligę, i gra z czołowymi zespołami, z rywalami o miejsce w czwórce – bo mamy na rozkładzie Piasta, Skrę, Górnik Wesoła, a w międzyczasie jeszcze derby na Szombierkach – wyzwoli w zawodnikach ich najlepsze cechy, i sprawi, że ze wszystkich sił walczyć będziemy o zwycięstwo. A w meczach z tymi teoretycznie słabszymi zespołami – Szczakowianką czy Piotrówką – nie dopuścimy by wkradł się choć gram rozprężenia.
– Sparingi, ale i mecze ligowe jesienią pokazały też, że bardzo wiele zależy właśnie do podejścia zawodników. Pokazały jednak też to, że gra z mocnym rywalem, w ważnym meczu dla układu tabeli, wcale nie jest gwarantem wyzwolenia w piłkarzach tej największej motywacji, by wspomnieć ligowe mecze z Szombierkami, w Łaziskach Górnych czy w Czarnowąsach, czy też sparing z Nadwiślanem.
– Zdecydowanie strona mentalna jest dla tej drużyny bardzo ważna, a czasami nawet kluczowa. Musimy wyrzucić z głów wszystko, co przeszkadza, musimy bezwzględnie poprawić ogólną jakoś grania w porównaniu z tym, co miało miejsce jesienią. A niestety zgodzę się z tym opisem, jaki postawiony został w pytaniu. To był nasz duży problem.
– Czy zatem udało się także popracować mentalnie z piłkarzami, by i tą motywację wznieść na wyższy poziom?
– Mamy sposób, żeby to zmienić, myślę, że wiemy jak dotrzeć do zawodników, jak wyzwolić w nich jak najwyższą motywację w każdym meczu. Praca nad tym elementem też została wykonana, a bezpośrednio przed meczami również mocno na to postawimy. Co to będzie, nie będę jednak zdradzał, żeby było to niespodzianką dla zawodników. Ale mam nadzieję, że efekty tego będą widoczne.
– Można mówić o celach, jakie są postawione przed drużyną na drugą, wiosenną część sezonu?
– Nadrzędny cel od początku jest taki, żeby utrzymać Ruch Radzionków w trzeciej lidze, i to pozostaje niezmienne. Obojętnie na którym miejscu, byleby to zrobić. Wiem, że to bardzo trudne, i że najprostszym sposobem na to jest walczyć o czwórkę, bo nawet gdy się nie uda do niej przebić po ostatniej kolejce sezonu zasadniczego, to sprawi to i tak, że się będzie miało jak najwięcej punktów. Bardzo chcielibyśmy być w pierwszej czwórce, wierzymy w to, ale też wiemy, że gdyby udało nam się to osiągnąć w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy w tabeli, byłoby to naprawdę dużym wydarzeniem. Będzie o to bardzo ciężko.
– A to, że gramy niemal wyłącznie na wyjazdach, będzie problemem?
– Mam nadzieję, że nie będzie to problemem. Gramy z przeciwnikami z wyższej części tabeli, więc od strony podejścia do meczu, zaangażowania, od strony mentalnej powinno wszystko odpalić i te mecze pod tym względem, ale też – na co liczę – pod względem osiąganych wyników, będą więcej niż poprawne.
– W konteście walki o czwórkę każdy mecz będzie meczem o życie.
– Tak będzie. Wierzę, że chłopakom tylko to pomoże. Zostało nam sześć kolejek, i każdy mecz, niezależnie czy podtrzymamy szanse na czwórkę, czy je nie daj Boże stracimy, będzie bardzo ważny dla ułożenia nas w drugiej fazie sezonu. Niestety pogubiliśmy trochę bardzo cennych punktów w końcówce rundy jesiennej, choć i tak uważam, że ogólnie, jak na formę przygotowania i tworzenia się tego zespołu, tych punktów mamy sporo. Nie patrzymy jednak na to, co było, patrzymy tylko do przodu. Wiem, że jesteśmy w stanie się utrzymać, jesteśmy w stanie wygrywać na wyjazdach, nie przegrywać meczów, pokazywać dobrą jakość, możemy do końca pozostawać w grze o czwórkę, choć tutaj nie wszystko zależy od nas samych. Wiem to po sparingach, bo w meczach z drużynami z pierwszej i drugiej ligi pokazaliśmy naprawdę dobrą jakość piłkarską, dobrze wyglądaliśmy fizycznie, mieliśmy i realizowaliśmy pomysł na grę, nie było problemu z motywacją. To tylko nas wzmocnia, a nie osłabia przed ciężkimi meczami, jakie przed nami.