Udanie zakończyli piłkarze Ruchu Radzionków sezon 2009/2010, pełen sukcesów. Toczone w upale spotkanie z Miedzią Legnica zdeterminowane było przez warunki pogodowe.
Nic dziwnego, że zawodnicy obu drużyn rozpoczęli spokojnie, bez forsowania tempa gry.
W 4 minucie Piotr Giel dośrodkował płasko w pole karne, z piłką minął się Sebastian Gielza, a strzału nie udało oddać się także ustawionemu tuż przed bramką Markowi Sukerowi, któremu „sprzątnął” futbolówkę spod nóg w ostatniej chwili obrońca.
Niemal bliźniaczą akcją odpowiedziała w 5 minucie Miedź. Tym razem to defensywa „Cidrów” nie pozwoliła gościom oddać strzału.
Bardzo groźnie pod bramką Stamenkovića zrobiło się w 10 minucie, kiedy po prostopadłym podaniu Piotra Gierczaka w pole karne z piłką wpadł Piotr Giel i strzelił z bliska, choć z kąta, a instynktownie nogami interweniował bramkarz z Legnicy.
Uzyskany w ten sposób rzut rożny przyniósł Ruchowi więcej szkody niż korzyści, bo błyskawiczną kontrę po nim wyprowadziła Miedź, którą zakończył groźny, ale niecelny strzał Garucha w 11 minucie gry.
W minucie 13 zablokowany przy próbie strzału z linii pola karnego został Piotr Giel. A minutę później z rzutu wolnego przestrzelił fatalnie Gierczak.
Przewaga żółto-czarnych z czasem stawała się coraz bardziej wyraźna, ale szybko to Seweryn Kiełpin wyciągać musiał piłkę z siatki. W 21 minucie golkiper Ruchu odbił strzał z rzutu wolnego Żółtowskiego, ale wobec dobitki z bliska Musiałowskiego był już bezradny.
Minęło pięć minut, a omal goście nie powiększyli prowadzenia. Na strzał tuż zza szesnastki zdecydował się Łysak, piłka po drodze odbiła się od zawodnika Ruchu i zmyliła kompletnie Kiełpina, którego uratował dopiero słupek.
Był to okres aktywnej gry przyjezdnych. W 28 minucie niecelnie z rzutu wolnego przymierzył Żółtowski, w 32 minucie efektowny drybling Garucha powstrzymał Tomasz Rzepka, który był już ostatnim obrońcą na jego drodze do bramki.
Tego było za wiele. Teraz to radzionkowianie ruszyli do ataku i od razu zaczęło to przynosić efekty. W 36 minucie Gierczak, choć celował w okienko bramki gości, spudłował strzałem tuż zza linii pola karnego.
Minutę później, z bliższej już odległości ponownie spróbował Gierczak, wypuszczony przed bramkę podaniem od Tomasza Foszmańczyka. Stamenkovićowi w sukurs przyszła tym razem poprzeczka. A po chwili dobitka Foszmańczyka została zablokowana.
Co się odwlecze… Wyrównać udało się w końcu w 38 minucie. Centrę z rzutu rożnego Foszmańczyka przedłużył Rzepka, a Suker efektownym wolejem umieścił piłkę w bramce.
Ruch poszedł za ciosem. Akcja braci Gielów w 39 minucie rozmontowała obronę gości, ale w jej końcowej fazie w ostatniej chwili uprzedzony przed bramką został Gielza.
Zaraz, za sprawą Michala Farkaša futbolówka wróciła w pole karne, ale Stamenković znakomicie obronił uderzenie głową Rzepki, który stał niepilnowany na piątym metrze.
Od początku drugiej połowy „Cidry” kontynuowały ataki. Strzał z dystansu Gierczaka w 47 minucie był nieudany. W 50 minucie po dośrodkowaniu Farkaša strzelał głową Piotr Giel, ale wprost w ręce Stamenkovića.
Miedź zaatakowała za sprawą Garucha, którego uderzenie w 51 minucie łatwo złapał Kiełpin.
W 53 minucie szarżę Piotr Giela powstrzymał blokujący „na raty” Stamenković.
Po drugiej stronie boiska przez chwilę sam w polu karnym znalazł się Garuch, ale Michał Zioło wespół z Kiełpinem nie pozwolili oddać mu strzału.
Wrzutkę Gierczaka w 56 minucie podbił jeden z obrońców, a piłka spadła tuż na nogę wprowadzonego niespełna minutę wcześniej Martina Matúša, który huknął z woleja w samo okienko, by po chwili cieszyć się ze swojego trzeciego gola w trzecim kolejnym meczu. Ruch wyszedł na prowadzenie za sprawą bramki przedniej urody.
Legniczanie ambitnie ruszyli do odrabiania strat. W 60 minucie „o włos” strzałem głową pomylił się Orłowski.
Ten sam zawodnik trzy minuty później zakręcił radzionkowską defensywą i uderzył, jednak tylko w boczną siatkę bramki Kiełpina.
Od 68 minuty żółto-czarni grali w dziesiątkę, kiedy plac gry opuścił kontuzjowany Matúš.
W 77 minucie w dużych opałach znalazł się Kiełpin, ale Zieliński spudłował nieznacznie w wybornej sytuacji.
Zieliński spróbował uderzenia także w 80 minucie, jednak blokowane przez obrońców minęło ono słupek.
Chwilę wcześniej przy aplauzie publiczności na boisku powrócił Matúš, i niemal od razu przyniosło to efekty.
W 84 minucie w wydawałoby się niegroźnej sytuacji Cissé stracił piłkę przed polem karnym na rzecz Dawida Jarki, który popędził na bramkę i uderzył. Stamenković odbił ten strzał, ale wprost pod nogi nadbiegającego Marcina Trzcionki, który nie mógł spudłować. 3:1.
Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry kontaktową bramkę próbował zdobyć aktywny Garuch, który przedryblował obrońców, ale znakomicie w bramce interweniował Kiełpin.
Próba Zielińskiego z dystansu w drugiej doliczonej minucie była bardzo niecelna, a za moment sędzia zakończył spotkanie.
Potem rozpoczęła się już feta gospodarzy.