Witold Wieczorek: “Zasłużyliśmy na piątkę”

– Czuję wsparcie płynące z różnych środowisk, o których mówiliśmy – miasta, sponsorów, SMS-u, świata lokalnego sportu. Staramy się budować tą atmosferę drogą zgody i kompromisów – mówi Witold Wieczorek. Prezes Ruchu Radzionków podsumowuje i ocenia mijający rok, rysując jednocześnie plany na kolejne miesiące.

Jak w skali szkolnej ocenia Pan mijający rok?
Uważam, że zasłużyliśmy na “piąteczkę”. Łączyłbym tą ocenę za wynik sportowy i organizacyjny. Ten sportowy jest odzwierciedleniem faktu, że idziemy w dobrym kierunku, a to co założyliśmy sobie na samym początku, zaczyna procentować.

Czego zabrakło, żeby pokusić się o ocenę celującą”?
Pokonania Rakowa (śmiech). A tak całkiem serio – jesienią piłkarsko przespaliśmy jeden mecz, mam na myśli wyjazd do Dąbrowy Górniczej. Unia nie była rywalem nie do przejścia. Rozumiem jednak, że to spotkanie było pokłosiem tego, co zrobili nam sędziowie w meczu z rezerwami Rakowa, dlatego usprawiedliwiam tą wpadkę. Z kolei jeśli chodzi o kwestie zarządzania, to kilka rzeczy jest jeszcze do poprawy. Żyjemy dzisiaj stabilnie, ale z dnia na dzień. Nie mamy finansowego zapasu, a to spędza mi sen z powiek.

Wspomniane życie “z dnia na dzień” jest życiem bezpiecznym, czy bazującym na ryzyku?
Jest w miarę bezpieczne, ale cały czas musimy obserwować co się dzieje w kraju. Obawiam się scenariusza, w którym znowu zostanie ogłoszony jakiś lockdown, a ten odbiłby się na gospodarce i – w konsekwencji – na nas. Musimy więc uważać i układać to wszystko z głową. Mamy jednak swój plan, perspektywy są bardzo ciekawe i pracujemy nad tym, by Ruch nie musiał się niczego obawiać.

Który moment w 2021 roku był dla Pana, jako prezesa najtrudniejszym?
Ta porażka z Rakowem, o której już wspominałem. To była kumulacja rozczarowania, złości, niemocy… Do dziś, jak o tym wspominam, mocno się denerwuję. Uważam, że nasza drużyna zagrała wówczas na 110 procent swoich możliwości. To był w ich wykonaniu świetny mecz i po prostu skrzywdził ich sędzia. Wtedy – w trakcie i po meczu – musiałem się mocno hamować w okazywaniu emocji, szanując funkcję którą pełnię. A nie było to łatwe.

A co jest dla Pana największym powodem do dumy?
Kilka spraw. Na przykład poprawa relacji z Miastem. Czujemy z jego strony realne wsparcie, co jest dla nas bardzo ważne. Otwierają nam się w ten sposób nowe możliwości pozyskiwania środków finansowych. Dumny jestem też z tego, jakie porozumienie i współpracę udało nam się nawiązać ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego i UKS-em. To, że jesteśmy jedną wielką rodziną, to nie jest pusty slogan. Nadajemy na tych samych falach. Już w dużej mierze opieramy i docelowo chcemy opierać siłę klubu na młodzieży wychowanej tu, w Radzionkowie. No i postawa drużyny, którą budujemy w zaufaniu do trenera Marcina Dziewulskiego. Choć jesteśmy dopiero w trakcie drogi, Ruch już dziś daje radość i pozytywne emocje kibicom i mieszkańcom miasta.

2021 rok to rok, w którym został Pan ponownie wybrany do funkcji prezesa “Cidrów”. Otrzymał więc Pan kredyt zaufania, a jednocześnie podjął się Pan roli wiedząc już, jak jej realizacja wygląda w praktyce. Nie było wątpliwości co do kontynuowania tej misji?
Byłem pewien swojej decyzji i chciałem kontynuować to, czego się wspólnie z ludźmi pracującymi na rzecz klubu podjęliśmy. Myślę, że udaje nam się robić sporo dobrego. Zawsze można coś poprawić, coś zrobić lepiej, ale – skoro podsumowujemy kończący się rok – myślę że te 12 miesięcy było dobrą i owocną pracą.

W ostatnich tygodniach do zarządu w roli wiceprezesa dołączył Pan Arkadiusz Sakałus z firmy Job Center MegaInvest Poland. Sądząc po rosnącym zaangażowaniu tego sponsora, ten ruch wygląda na ważne wydarzenie dla klubu?
Zdecydowanie! Arek to człowiek, na którym zawsze mogę polegać. Znamy się już kawał czasu. Zaraziłem go pasją do klubu i wiem, że jeśli napotkam na jakieś problemy, Arek, który angażuje się coraz mocniej, będzie i pomoże. Dlatego jako jednemu z głównych sponsorów klubu zaproponowałem mu dołączenie do zarządu. Chciałem, by zobaczył od środka jak zarządzamy finansami i prowadzimy Ruch od strony organizacyjnej.

Sponsorzy w tym trudnym dla gospodarki roku nie wycofali się z wspierania Ruchu?
Wiadomo, że każdy, kto prowadzi dziś jakąkolwiek działalność, mierzy się z trudnym czasem. Mogę jednak powiedzieć, że sponsorzy nas nie zostawili. Na tyle, na ile mogą, zawsze nas wspierają. Za to należą im się wielkie słowa podziękowania i szacunku. W okresie, w którym wszystkie ceny rosną, a każda branża musi myśleć przede wszystkim o tym jak związać koniec z końcem, nie zostaliśmy sami, bo są ludzie, którzy wciąż pamiętają o klubie i swoimi ciężko wypracowanymi pieniędzmi dotują jego działalność. Cieszy tym bardziej, że to osoby, które starają się brać realny udział w życiu klubu i stają się coraz mocniej zintegrowaną wokół niego grupą.

Wracając do wspomnianej współpracy ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego. Jej najświeższym efektem jest podpisanie profesjonalnych kontraktów z trójką wychowanków. Jednocześnie Ruch zdjął ostatnio nieco ciężaru z młodych zawodników, w postaci wzmocnień dokładając do zespołu jakość i doświadczenie. Skąd ta korekta polityki klubu?
W ten sposób sprawiamy, że Ruch staje się bardziej ambitnym projektem sportowym. Transfery, których dokonaliśmy były trafione. Nie szukaliśmy uzupełnień, tylko realnych wzmocnień i to się udało. Efekty widać na boisku. Uważam, że tylko w tak budowanym zespole młodzież, która do niego dołącza, ma szansę nauki i rozwoju, bo nie chodzi tylko o to, by wychowankowie “zbierali minuty” w seniorskiej piłce, ale również o to, by czuli, że dają sobie radę w mocnym towarzystwie. Mają z kogo czerpać przykład, a presję i odpowiedzialność za wyniki mogą brać na siebie stopniowo i pomału. Przejęliśmy przy tym drużyny juniorów młodszych i starszych. Oba zespoły spisują się bardzo dobrze, są pod stałym monitoringiem sztabu pierwszej drużyny, a postępy zawodników są analizowane wraz z trenerami SMS-u. Ruch może się dziś pochwalić całą grupą mocnych graczy o statusie młodzieżowca, z których każdy wychował się w Radzionkowie. To z pewnością powód do dumy, ale też wyrazów uznania dla wszystkich trenerów, którzy mocno na ten efekt pracowali.

Jesteśmy u progu grudnia, pewnie ma Pan więc już cele, z którymi za chwile wkroczy w nowy rok. Co ma się wydarzyć w 2022?
Apetyty rosną w miarę jedzenia, ale musimy być ostrożni. Nie ma w Radzionkowie jakiegoś wielkiego parcia na to, by za wszelką cenę wywalczyć awans na mecie trwającego sezonu. Takie podejście mogłoby się odbić czkawką. Na pewno zawsze musimy być ambitni, to ma być widać również na boisku. Jesteśmy na dobrej drodze i mogę obiecać, że będziemy robić swoje mierząc jak najwyżej. Widzimy, że trener, jego sztab oraz drużyna robią dziś wszystko, by tak się działo. Ich zaangażowanie jest budujące. Notują stały progres, a wyniki które osiągnęli nie są przypadkiem. Jednocześnie nadal będziemy pracować nad rozwojem organizacyjnym i finansowym. Zapowiadałem, że jako Ruch będziemy chcieli zarabiać również na pracach wykonywanych na rzecz miasta. Ten temat się rozwija, z czasem powinien stawać się jednym z ważnych elementów zaplecza finansowego i dawać spokojniejszą głowę przy prowadzeniu klubu.

“Jedziemy jednym czołgiem, a Ruch ma być powodem do dumy dla kibiców i mieszkańców miasta” – to często powtarzana przez Pana deklaracja. Da się na koniec 2021 roku stwierdzić, że wokół klubu atmosfera robi się coraz lepsza, a postawa Ruchu zostaje doceniona na zewnątrz?
Czuję wsparcie płynące z różnych środowisk, o których mówiliśmy – miasta, sponsorów, SMS-u, świata lokalnego sportu. Staramy się budować tą atmosferę drogą zgody i kompromisów. Słuchać drugiej strony, wspólnie z partnerami szukać rozwiązań napotykanych problemów. Ważne jest, że mamy po swojej stronie również kibiców. Tak oddanej grupy, jaką ma Ruch, w tej lidze każdy może nam pozazdrościć. Czy nasza praca jest zauważana również na zewnątrz? Posłużę się takim przykładem: kiedy trafiłem do klubu, początkowo napotykałem spore problemy ze ściągnięciem do Radzionkowa jakichkolwiek zawodników. Teraz opinia wokół “Cidrów” jest taka, że telefon mi się nie urywa (śmiech).