Trener Wojciech Osyra:
To był naprawdę ciężki mecz. Ale tego się spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że nasz przeciwnik – wicelider tabeli – jeśli chce się do końca liczyć w walce o wygranie ligi, to musi w starciu z nami sięgnąć po trzy punkty, by zniwelować stratę sześciu punktów i zbliżyć się od nas na odległość zaledwie jednego meczu. My jednak mieliśmy na to spotkanie swoje założenia, które zrealizowaliśmy w dość dużym stopniu. Przynajmniej jeśli chodzi, o te główne założenia, w postaci możliwie szybkiego otwarcia wyniku, powiększenia przewagi, zagrania na zero z tyłu. Schodząc na przerwę z prowadzeniem 2:0 wiedzieliśmy, że przeciwnik się musi otworzyć, że musi grać wyżej, że z czasem pójdzie va banque, że w związku z tym po zmianie stron musimy się cierpliwie ustawić i starać się grać z kontry. I w ten sposób stworzyliśmy sobie kilka okazji, które powinniśmy wykończyć na 3:0. Niestety nie udało się, ale co dziś nie wpadło, to mam nadzieję wpadnie w kolejnych meczach. Na szczęście przeciwnik, który też miał swoje okazje, także nie umiał ich wykorzystać. W poprzednich meczach udawało nam się rywali trzymać z dala od naszej bramki. W tym spotkaniu było inaczej, ale to nie jest tak, że jesteśmy tak dobrze zorganizowani, że nikt już naszej bramki nie zaskoczy. Chyba nie ma takiej drużyny na świecie. Jest więc wprost przeciwnie – w meczach z nami rywale na pewno będą mieli swoje okazje, choć będziemy się starać by było ich jak najmniej. Zieloni dziś potwierdzili, że w organizowaniu akcji ofensywnych są sprawni i skuteczni. Na szczęście dziś tylko w samych akcjach, a nie w bramkach.
Marcin Trzcionka:
Zielni naprawdę postawili nam trudne warunki, wysoko zawiesili poprzeczkę. To na pewno nie przypadek, że ta drużyna jest wiceliderem. Pomimo tego dawaliśmy sobie z nimi radę, mieliśmy swoje okazje, z których dwie udało się wykorzystać po rzutach karnych. Żarki próbowały odpowiedzieć, dochodziły także do sytuacji, ale udało nam się zagrać na zero z tyłu, co przed meczem było naszym celem, a wiedzieliśmy, że u siebie nasz rywal strzela zwykle po kilka bramek. W przerwie powiedzieliśmy sobie, żeby strzelić jak najszybciej trzecią bramkę, i ostatecznie zamknąć ten mecz, i było ku temu multum okazji, ale niestety szwankowało ostatnie podanie. Żarki z czasem poczuły, że mogę nas postraszyć, i parę razy naprawdę byliśmy w opałach. Było dziś kilka zmian w składzie, bo kilku chłopaków nam powypadało, czy miało w ostatnich dniach problemy, ale ci, którzy ich zmienili, stanęli w pełni na wysokości zadania, jak Rafał Strzelczyk czy Robert Smoliński, ale też zmiennicy, którzy pojawili się na boisku w drugiej połowie. Chwała im za to. O to właśnie chodzi, żebyśmy każdy za każdego tak walczyli na boisku. Widać to zaangażowanie na treningach, ale widać też w meczach. Dążymy dalej do naszego celu. Z tego meczu musimy jednak kilka rzeczy wyciągnąć, i poprawić to na treningach, żeby w kolejnych meczach pod naszą bramką było już mniej emocji.