Wymarzony początek wiosny. Ruch – Zagłębie Sosnowiec 2:1

Lepszej inauguracji rundy wiosennej trudno sobie wyobrazić. Już na samym początku rozgrywek zmierzył się przecież wicelider z liderem tabeli, legitymujący się takim samym dorobkiem punktowym. A mecz ten, gdyby nie wzajemna niechęć mieszkańców dwóch stron rzeki Brynicy, z pewnością określany byłby mianem derbów, choć i bez tego na pewno derbowy ma charakter i towarzyszą mu emocje godne derbowej potyczki właśnie. A to wszystko sprawiło, że na stadionie pojawił się nadkomplet ludzi, a obie drużyny, na bardzo trudnym boisku, rozegrały godne meczu na szczycie spotkanie.

Lepiej zaczął ten mecz Ruch Radzionków. Centra Tomasza Foszmańczyka w 1 minucie padła jeszcze łatwym łupem bramkarza, ale w 4 minucie szarżujący Marcin Kowalski upadł w  polu karnym w starciu z Markiem, a sędzia nie zaważył się wskazać na oddalony od bramki o jedenaście metrów punkt. Rzut karny zaś pewnie wykorzystał Marcin Dziewulski w 5 minucie, myląc Bensza, ukaranego chwilę wcześniej przez arbitra żółtą kartką za protesty.
Szybko zdobyta bramka ustawiła mecz. Zagłębie Sosnowiec ruszyć musiało do ataku, i to faktycznie starało się robić, Ruch zaś nastawiał się na grę z kontry. I był w tym o wiele groźniejszy.
Na bardzo niecelny strzał z dystansu Kłody, „Cidry” odpowiedziały w 8 minucie szybką kontrą. Piłka po strzale z woleja tuż zza linii szesnastu metrów Piotra Gierczaka z hukiem odbiła się od słupka!
Ta sytuacja, i pewna gra radzionkowskich defensorów, którzy nie dopuszczali rywali pod bramkę, na tyle zirytowała sosnowiczan, że ci dwukrotnie w odstępie dwóch minut bardzo ostro potraktowali wracającego do gry po blisko jedenastu miesiącach przerwy Tomasza Rzepkę, i sędzia słusznie pokazać musiał żółte kartki kluczowym postaciom Zagłębia, którzy notowali te przewinienia, Kłusowi i Lachowskiemu.
I znów kontra Ruchu mogła być dla gości zabójcza. Piłka po strzale z okolic linii pola karnego Macieja Manelskiego w 14 minucie tylko nieznacznie minęła słupek.
A Zagłębie wciąż nie radziło sobie z radzionkowską obroną. Liczne stałe fragmenty gry nie przynosiły sytuacji strzeleckich. W 16 minucie przez chwilę wydawało się, że taką będzie miał Lachowski, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Michal Farkaš. W 21 minucie zagotowało się w polu karnym Ruchu, ale ostatecznie obrońcy wyekspediowali futbolówkę daleko w pole.
W tej samej minucie wreszcie Zagłębiu udało zbliżyć się po raz pierwszy pod bramkę Seweryna Kiełpina. Zagranie Myśliwego wzdłuż linii bramkowej nie przeciął jednak żaden z jego partnerów, choć bardzo blisko tego był Lachowski. W 25 minucie uderzenie z dystansu Pacha zatrzymał w polu karnym Jacek Wiśniewski, a minutę później Lachowski zakończył kombinacyjną akcję swojej drużyny niecelnym strzałem z obrębu pola karnego.
W minucie 29 po centrze z rzutu rożnego Kowalskiego uderzał głową Piotr Gierczak, trafiając jednak w gąszcz obrońców.
Sześć minut później Łuczywek zza szesnastki, a po kolejnych sześćdziesięciu sekundach Lachowski już z pola karnego spróbowali sytuacyjnych strzałów. Pierwszy daleko jednak minęł bramkę, a drugi spokojnie złapał Kiełpin.
Po chwili było już jednak 2:0. W 38 minucie po kontrze, Martin Matúš znakomicie zauważył niepilnowanego Manelskiego, który bez zastanowienia uderzył płasko zza linii pola karnego, a piłka obok rąk Bensza wtoczyła się tuż przy słupku do siatki.
Do końca pierwszej połowy kibice oglądali zaś już tylko zaciętą walkę w środku pola.

W drugiej połowie spodziewano się szturmu gości, nic jednak takiego nie następowało. W 50 minucie wysoko nad poprzeczką z rzutu wolnego uderzył tylko Lachowski, w 52 minucie Pietrzak gonił długie podanie i trafił z bardzo ostrego kąta w boczną siatkę, a minutę i trzy minuty później blokowane były dwukrotne próby Pacha. A w 60 minucie daleki strzał Pietrzaka był bardzo niecelny.
I gdy nic nie zapowiadało, że Ruchowi może stać się krzywda, przed wielką szansą w 62 minucie stanął Lachowski, ustawiony dwa, może trzy metry przed bramką, uderzył mocno piłkę, która spadła mu wprost na nogę. Szczęśliwie interweniował jednak Kiełpin, odbijając futbolówkę.
I w 64 minucie w końcu sosnowiczanie dopięli swego. Centrował z rzutu wolnego Pajączkowski, głową piłkę przedłużył Jaromin, a z bliska, też głową, posłał ją do bramki Kłus.
Ruch po raz pierwszy przedarł się pod bramkę Bensza w 70 minucie. Strzał Foszmańczyka został jednak zablokowany.
A Zagłębie najbliżej wyrównującej bramki było między 74 a 75 minutą. Wówczas dwa razy radzionkowian ratował jednak Rzepka, wybijając, najpierw w dużym zamieszaniu, a potem po strzale Hošića, głową zmierzającą do bramki piłkę. W 81 minucie niecelnie z dystansu uderzył Jaromin.
W samej końcówce gry to Ruch był bliższy bramki. Po dobrym dograniu Farkaša z najbliższej odległości przestrzelił w 84 minucie Sebastian Gielza.
Nerwowe ataki Zagłębia nie przynosiły zaś rezultatów. Kiełpin zmuszony był do interwencji już tylko raz, w doliczonym czasie gry łapiąc przedłużony głową przez Szatana daleki wyrzut z autu.

Tym samym zwycięstwo Ruchu Radzionków i jego powrót na pozycję lidera tabeli drugiej ligi zachodniej stał się faktem. A zwycięstwo tym cenniejsze, że dające „Cidrom” także przewagę w bezpośrednich meczach z tym jednym z najgroźniejszych kontrkandydatów do awansu. Na taki właśnie początek rundy wiosennej liczy radzionkowscy kibice!

Sponsorem meczu Ruch Radzionków – Zagłębie Sosnowiec była: