Wypowiedzi po meczu ostatniej kolejki

Trener Kamil Rakoczy:
Bardzo się cieszę, że udało nam się zapewnić sobie wygraną w lidze przed tygodniem, bo to nam pozwoliło sprawdzić dziś naszą młodzież, a dać odpocząć tym najbardziej eksploatowanym piłkarzom. I muszę przyznać, że ci młodzi zawodnicy jak na pierwszy mecz w takim zestawieniu, i w sytuacji stresu, jaki z pewnością towarzyszył tym debiutującym, czyli Dolibógowi, Turczynowi, ale także Deptale i Lechkiemu, którzy po raz pierwszym wyszli w pierwszym składzie, zaprezentowali się od początku bardzo dobrze. Ten ostatni strzelił nawet efektowną bramkę. W przypadku całej tej czwórki, ale też Sapińskiego i Szromka, którzy weszli w drugiej połowie, widać naprawdę wielką pracę, jaką wykonali u trenerów Marcina Dziewulskiego i Marcina Trzcionki. Jeśli na wiosnę będą częściej z nami trenować, bo jak na razie na przeszkodzie ku temu stoi szkoła, to w przyszłym sezonie będą z pewnością dostawać więcej minut. Ale muszę pochwalić całą drużynę, bo mimo gry po raz pierwszy w takim zestawieniu personalnym, potrafiliśmy długimi momentami prowadzić grę, narzucić własny styl i własne warunki. Na pewno dużą rolę odegrała w tym obecność Piotra Rockiego, który przed tygodniem ogłosił już, że po sezonie kończy karierę, ale który mimo pierwszego od dawna występu, swomi radami i podpowiedziami na boisku miał na tą młodzież bardzo dobry wpływ. Mimo, że nie dowieźliśmy zwycięstwa do końca, to jestem bardzo zadowolony. Fakt odpoczynku dla tych doświadczonych piłkarzy też jest bardzo ważny. Już w tygodniu poświęciliśmy się regeneracji, zamiast na treningach byliśmy na rowerkach, kąpaliśmy się w Chechle czy wzięliśmy udział w korowodzie w Radzionkowie. I z pewnością za tydzień będzie widać tego efekty. A od poniedziałku rozpoczynamy już właściwy mikrocykl treningowi poświęcony Polonii.

Piotr Rocki:
Schodząc z boiska wykonałem jeszcze dwa mocniejsze sprinty, by pokazać trenerowi, że ciągle mam siły. Jednak taka była jego decyzja by ściągnąć mnie z boiska, a śmiałem się potem, że mógł mi dać jeszcze dwie minuty, bo chętnie podszedłbym do tego karnego. Ale to żarty. Tak naprawdę bardzo się cieszę, że mogłem zagrać od pierwszej minuty razem z tymi chłopcami, którzy są w wieku mojego syna, że mogłem nimi pokierować, na gorąco na boisku podpowiadać, ściągać na siebie uwagę i tym samym zostawiać im więcej miejsca. Powiedziałem im w szatni, że mają wyjść na plac gry i robić to, co kochają, nie bać się, wziąć odpowiedzialność. I super się z tego wywiązali, pokazując, że w przyszłym sezonie będą coraz odważniej pukać do bram pierwszej drużyny. Dziś udowodnili, że w meczach można na nich liczyć, na treningach nie odstają, głowy mają chyba dobrze ułożone, a tylko fizycznie mają duże braki. Ale to kwestia czasu by i pod tym względem wyrównali do reszty. Duży szacunek dla każdego z nich, i myślę, że jesienią będziemy im dawać coraz więcej szans. Zakończyliśmy tą rundę bez porażki na wyjeździe, ogółem tylko jeden mecz przegrywając. Możemy być zadowoleni z pracy, jaką wykonaliśmy. Szkoda, że dziś nie wygraliśmy, bo można było dowieźć zwycięstwo do końca, a nawet strzelić trzecią bramkę. To jednak zostawiamy za sobą, bo przed nami za tydzień wojna, do której musimy się optymalnie przygotować. Ja absolutnie nie aspiruję do pierwszej jedenastki, bo nie wykonałem w całej rundzie takiej pracy, jak pozostałe chłopaki, ale czuję się dobrze, i pozostaję do dyspozycji trenera, bo jeśli tylko będę potrzebny, to dam z siebie w tych barażach wszystko.

Paweł Lechki:
Bardzo cieszę się ze swojego pierwszego gola. Nie planowałem takiego uderzenia. Ale gdy kolega Rafał Deptała strącił piłkę, spontanicznie zastawiłem się, dziubnąłem ją do góry i wpadło. Był to mecz bez presji, ale dla nas juniorów, którzy debiutowaliśmy, czy nawet dla mnie, który już parę szans dostałem, ale dziś po raz pierwszy od początku, były to duże emocje. Szybko jednak cały stres z nas zszedł i grało nam się całkiem dobrze i myślę, że naprawdę z niezłej strony pokazaliśmy się.