Wypowiedzi trenerów po meczu Ruchu w Gdyni

Artur Skowronek (trener Ruchu): Ten mecz wygraliśmy bo byliśmy dziś zespołem. Byliśmy monolitem i ekipą walczącą na całej długości i szerokości boiska. Wiedzieliśmy że jeśli damy się Arce rozbujać w ofensywie to nie mamy tu czego szukać dlatego tyle pracowaliśmy nad pressingiem i dziś go zastosowaliśmy. Zespół kapitalnie zrealizował to co sobie nakreśliliśmy i nie dał wyprowadzić gry ofensywnej arce. Świetnie rozegrane stałe fragmenty gry stają się naszą siłą bo dziś to one dały nam punkty. Bardzo się z tego cieszymy a nasz autobus na pewno będzie wesoły jadąc na Śląsk.

Chłopcy w szatni z humorem pytają  „Kiedy awansować, jak nie teraz?”, ale tak naprawdę stąpamy mocno po ziemi. Mamy młody zespół, który chce się promować i dzisiaj ta promocja nam się bardzo udała.

Petr Nemec (trener Arki): Nie ma dla nas usprawiedliwienia, zagraliśmy słabo i żadnego z zawodników nie można pochwalić i dlatego przegraliśmy.

Nie wiadomo, jakby mecz wyglądał z innym składem, z innym napastnikiem. Zaraz po straconych bramkach nie wprowadziłem go na boisko, bo to byłaby ogromna presja na tak młodego zawodnika. Nie chciałem ruszać składu, który w ostatnich meczach pokazał już jakąś wartość, a wypadł z niego tylko Ivanovski. Myślałem, że Surdykowski sobie poradzić, ale to się nie udało.

Trzeba pytać zawodników, dlaczego tak podeszli do tego meczu. Chyba myśleli, że to samo im jakoś pójdzie, a tymczasem przeciwnik zagrał pressingiem i oni sobie z tym nie poradzili.

My nie chcemy grać tylko siłowo, my chcemy grać w piłkę, ale nie mamy w tej chwili zawodnika, który by te piłki dokładnie rozrzucał.

Pracuję najlepiej jak potrafię, niestety piłkarze nie pokazują tego, o co mi chodzi i muszę z tego wyciągnąć wnioski.

W Ruchu grają młodzieżowcy, to prawda, ale to są młodzieżowcy, którzy już trochę grają w tej lidze. Moi zawodnicy chyba myśleli, że oni sobie z tą młodzieżą będą robili co chcieli, a tymczasem było zupełnie odwrotnie.

Ile jeszcze będę dawał szans Kuklisowi? Przyszedł Benat, pokazał już kilka niezłych piłek, próbował coś rozgrywać, ale on musi się jeszcze z ta drużyną zgrać. Wiadomo jednak, że coś z tym składem trzeba zrobić. Jeśli zawodnikom nie chce się tu grać, to po co tu przychodzili?

Być może to, co się działo na początku na trybunach, miało jakiś wpływ na zawodników. To te trybuny były zawsze naszym motorem napędowym na początku meczu, dziś tego zabrakło. Na pewno ta sytuacja nikomu nie pomaga.

Gdyby Kuklis wyrównał zaraz po straconej bramce, ten mecz może potoczyłby się inaczej. Zawalił pierwszą bramkę, ale chwilę później był sam na sam z bramkarzem i mógł to nadrobić, ale nic z tego.

Pierwszym bramkarzem jest cały czas Marcin Juszczyk. Miałem jednak problem z młodzieżowcem i postawiłem na Szromnika, który w dwóch pierwszych meczach popełnił tylko jeden błąd. Zaryzykowałem jeszcze raz ze Szromnikiem, ale chyba będę musiał wrócić do Juszczyka.

Przegrywaliśmy i źle to wyglądało, dlatego chciałem dać na boisko napastnika w postaci Słowińskiego, ale Niedziela dostał czerwoną kartkę i nie miał kto grać na boku pomocy, dlatego zmieniłem Słowińskiego na Płotkę, który poszedł do obrony, a Krajanowski wszedł do pomocy, gdzie też potrafi grać. Chciałem postawić na Fabiana, bo jest w dobrej formie i myślę, że by sobie poradził, ale szkoda tej czerwonej kartki, która to zablokowała. 

(wyp. P. Nemeca za www.arka.gdynia.pl)