Wywiad z Prezesem Marcinem Wąsiakiem

– Rozpocznijmy rozmowę od podsumowania rundy jesiennej w wykonaniu naszej drużyny. Porównując to z wynikami z ostatnich dwóch sezonów tak blisko lidera na półmetku sezonu nie byliśmy.
– Na pewno jako całkoształ rundę tę należy uznać rzeczywiście za pozytywną i udaną. Na pewno jednak początek był bardzo daleki od tego, co sobie życzyliśmy, i wprowadził on sporo nerwowości czy na pewno droga, którą przed sezonem obraliśmy, była właściwa. Wyniki w pierwszych kolejkach i nasze miejsce w tabeli były katastrofalne, na szczęście jednak sama gra dawała nadzieję na ich poprawę. Kluczowe okazało się tu zachowanie cierpliwości oraz konsekwentnej ciężkiej pracy, a także wyciągnięcie właściwych wniosków przede wszystkim w zakresie tego, jak łatwo traciliśmy bramki. Te ostatnie dziesięć kolejek pokazało, że dobrze obraną drogą było wtedy nie podejmowanie drastycznych decyzji, zachowanie spokoju. Od początku uważałem, że mamy jak na tą ligę bardzo mocny skład, wręcz najlepszy z wszystkich zespołów, i bardzo się cieszę, że drużyna w końcu to potwierdziła. Potrzeba było tylko czasu aby to odpaliło, a wymagało zaledwie kilku korekt w ustawieniu. Najbardziej żal, że w ciągu tych dziesięciu ostatnich meczów przydarzyła się porażka w tak słabym stylu w Zawierciu. Akurat tak się złożyło, że wróciliśmy na ten jeden mecz do ustawienia z początku sezonu, i po raz kolejny przekonaliśmy się, że jest to zła droga. Gdyby tam sięgnąć po trzy punkty, a z całą pewnością drużyna powinna była to zrobić, to powiedziałbym, że runda ta była wyśmienita. Ale i tak trzydzieści dwa punkty w tej rundzie, po bardzo dobrym finiszu, to dobry prognostyk na rundę wiosenną. Drużyna odpaliła, znalazła odpowiedni bilans między grą ofensywną a defensywną. Strzeliliśmy najwięcej goli, mamy najlepszy blians bramek zdobytych do straconych, wreszcie byliśmy jedyną drużyną, która w każdym meczu strzelała co najmniej jednego gola, a to – zdaje się – od wielu lat już nam się nie przydarzyło. Jeśli chodzi o grę obronną, to mamy drugą defensywę w lidze po Szombierkach, a gdyby wyjąć pierwsze pięć kolejek, to myślę, że moglibyśmy się wręcz z nimi równać. Na pewno widać tu postęp, i to kolejny wielki argument do optymizmu. Kluczowe przed sztabem trenerskim jest by w rundę wiosenną wejść w takim samym stylu, w jakim kończyliśmy jesień.

– Media donosiły jednak o problemach finansowowych klubu w ostatnim czasie. Jak przełoży się to na skład drużyny w rundzie wiosennej, na potencjalne wzmocnienia?
– Niestety zmiany w drużynie będą musiały nastąpić. Niestety, bo bardziej musimy myśleć o odchudzeniu kadry, niż o sprowadzaniu nowych piłkarzy. Kilku zawodników będzie musiało odejść, a zgryz mój i trenerów jest taki, by zrobić to tak, aby jakość drużyny na tym możliwie jak najmniej ucierpiała. Bo trochę ucierpi ona na pewno. Determinuje to przede wszystkim właśnie nasza sytuacja ekonomiczna. Nie jest to tajemnicą, że w ostatnim czasie wpadliśmy w pewne kłopoty finansowe, i jedyna droga do wyjścia z nich to zmniejszenie liczebności kadry. Ilość zawodników w kadrze na pewno ma duży wpływ na siłę drużyny. Rozmawiamy o tym już długo, ale dziś jeszcze nie czas, by wskazać nazwiska piłkarzy, którzy nas opuszczą. Mam nadzieję, że uda się to zrobić w taki sposób, by wiosną ta drużyna mogła zrealizować zakładane cele. Tym bardziej, że tą rundą pożegnamy się z naszym stadionem, i wypadałoby to zrobić w bardzo dobrym stylu.

– Przeprowadzka na nowy obiekt wydaje się najważniejszym wydarzeniem czekającego nas nowego roku!
– Tak, wyprowadzka z tego obiektu po sezonie to z pewnością najważniejsze wydarzenie nie tylko 2018 roku, ale i wielu ostatnich lat. Musimy to przyjąć, już dawno z tym faktem się pogodziliśmy, a najważniejszym zadaniem jest zrobić to tak, by przenosiny na nowy obiekt odbyły się z korzyścią dla klubu, a nie przeciwnie. Przed nami ostatnia runda w Stroszku, a od lata mamy się przenieść na obiekt przy Szkole Mistrzostwa Sportowego w Radzionkowie, gdzie będziemy rozgrywać mecze ligowe. Z tego co wiem, a naturalnie wydarzenia te dokładnie monitoruję, to inwestycja ta nie jest w żaden sposób zagrożona, i w wakacje obiekt będzie oddany do użytku, przynajmniej w takim zakresie, aby można było tam rozgrywać mecze, bo być może jakieś wykończenia będą musiały dłużej trwać. Z tego co wiem, to w najbliższym czasie zostaną rozpisane pierwsze przetargi na wykonanie. Myślę, że od początku roku, może od wczesnej wiosny prace ruszą tam pełną parą. Dokładnie będziemy to obserwować. Oczywiście żal żegnać się z tym stadionem, który nierozerwalnie kojarzy się z największymi sukcesami klubu, ale jednak w ten sposób w końcu wracamy do Radzionkowa, do domu, czego od lat jako całe środowisko skupione wokół klubu się domagaliśmy. Będziemy korzystać z nowego obiektu, który choć nie będzie docelowym stadionem, to i tak jego jakość będzie zdecydowanie lepsza od obecnego stadionu. Dlatego, jeśli faktycznie inwestycja przebiegnie sprawnie i wszystkie prace będą postępowały według terminarza, to jestem optymistą w związku z tą przeprowadzką. Jeśli chodzi o koszty związane z nowym obiektem i jego dostepnością nie tylko do meczów, ale i oczywiście do treningów, a także z lokalizacją tam siedziby klubu, to jeszcze za wcześnie by o tym rozmawiać, ale naprawdę jestem dobrej myśli, że w każdym aspekcie będzie to z korzyścią dla klubu.

– Zmiana stadionu, wyjście z problemów finansowych, i walka drużyny w rundzie wiosennej. Jakie jeszcze wyzwania przed nami w 2018 roku?

– Ogólnie równie mocno patrzymy cały czas na trzy filary klubu czyli działalność sportową, finansową i marketingową. Oczywiście ta część sportowa najbardziej wszystkich interesuje. Jesteśmy na drugim miejscu z niewielką stratą do lidera, i na pewno musimy powalczyć! Aczkolwiek trzeba sobie zdać sprawę z sytuacji finansowej klubu i uświadomić, że wiosną ta druga część naszej działalności będzie musiała wyjść na pierwsze miejsce. Nie zabronię w żadnym wypadku drużynie wygrywać mecz ze meczem i bić się o awans, wręcz jak wszyscy będę się z tego bardzo cieszył, ale nie uciekniemy od pytań czy nas finasowo stać na grę w trzeciej lidze, gdzie są o wiele dalsze wyjazdy, i czy jesteśmy w stanie mieć w przyszłym sezonie drużynę zdolną do odegrania w tej lidze jakieś roli, bo jednak nie chciałbym awansować, żeby potem bronić się przed spadkiem. Na pewno wydarzenia finansowe w najbliższej rundzie zadecydują o całej filozofi prowadzenia drużyny w kolejnym sezonie. Będziemy musieli się poważnie zastanowić, czy to nie jest już czas by wprowadzić do drużyny całą ławą juniorów, wychowanków klubu. Na pewno osiągają oni coraz lepsze wyniki, i pojawia się tam coraz więcej nazwisk, z którymi wiążemy nadzieję. Taki ruch z pewnością jednak sprawi, że w perspektywie roku, dwóch będziemy musieli zapomnieć raczej o grze o najwyższe cele, a dopiero potem – po stuleciu klubu – myśleć o czymś więcej. To związane jest nie tylko z koniecznością piłkarskiego dorośnięcia tej młodzieży, ale też z kolejnym finansowym celem na 2018 rok. Przyszłe dwanaście miesięcy to czas, w którym powinniśmy niemal całkowicie wyjść z naszego długu z lat wcześniejszych. Ostatnie raty zadłużenia mamy spłacać bowiem na początku 2019 roku. Kwestia długu, a liczebność i siła drużyny są ze sobą ściśle powiązane. Nie możemy w żadnym wypadku rozwijać drużyny kosztem długu, bo zerwanie porozumień z wierzycielami praktycznie byłoby równoznaczne z całkowitą likwidacją klubu. Kiedy więc brakuje funduszy, możemy je odcinać niestety tylko z puli przeznaczonej na drużynę. Z reżimu spłaty rat nie możemy się wycofać, ale gra jest tego warta, bo gdy pozbędziemy się tego ciężaru, to dopiero wtedy pod względem sportowym będziemy mogli w pełni rozwinąć skrzydła! Dopiero wtedy większa część budżetu będzie mogła być przeznaczona na drużynę, a to wiąże się z możliwością sprowadzania i kształtowania jeszcze lepszych piłkarzy i stawiania drużynie coraz wyższych celów. Ja jednak mam nadzieję, że sytuacja tak się rozwinie, że jeszcze wcześniej – może w tym sezonie – uda się tak zbudować drużynę, by mogła ona spełnić cel, jaki od lat stawiają jej kibice. Nawet jeśli drużyna będzie się składała z młodych, ambitnych chłopaków, to nie widzę przeszkód, by wznosząc się na swoje wyżyny, mogła bić się jak równy z równym z najlepszymi w tej lidze. O przeprowadzce na nowy stadion już mówiliśmy, a ostatnim ważnym zadaniem klubu w 2018 roku będzie utrzymanie, a może wręcz rozwinięcie działalności marketingowej, a mam tu na myśli nasze wydawnictwa – stronę internową, telewizję klubową, media społecznościowe i oczywiście magazyn „Ciderland”, bo z drogi wyjścia naprzeciw kibicom na pewno nie zrezygnujemy – ale też oczywiście aktywne i ciągłe poszukiwanie sponsorów, reklamodawców, rozwijanie „Klubu Złoty Cider”.

– „Klub Złoty Cider” to z pewnością jeden z najbardziej godnych uwagi aspektów działalności klubu w 2017 roku. Regularnie byliśmy informowani o dołączaniu do niego kolejnych firm.
– Rzeczywiście bardzo mnie to cieszy, że „Klub Złoty Cider” tak prężnie się rozwija. Mamy już w nim ponad czterdzieści firm. To, że jest ich dużo, i że regularnie dołączają nowe, to sprawia, że „Klub Złoty Cider” nie jest już tylko dodatkiem do klubu, jako to było, gdy zrzeszał dziesięć, piętnaście firm, ale staje się wręcz ważną konkretną organizacją, cieszącą się już prestiżem, stwarzającą potencjał dla każdej ze stron. Naszym celem jest, żeby jeszcze w tym sezonie osiągnąć liczbę pięćdziesięciu firm. Myślę, że jest to realne. Na pewno przy tej okazji mocno zachęcam wszystkich naszych kibiców do wybierania ofert tych firm, do korzystania z ich usług, bo jeśli one nam pomagają, a my im poprzez kibiców w tak bardzo widoczny sposób, to jest to najlepsze co może się na tej linii wydarzyć, bo sprawia, że ta firma, ale i inne, które jeszcze do „Klubu Złoty Cider” nie należą zaczynają pozytywnie patrzeć na klub i na samą organizację. Chciałbym też zaapelować do kibiców, którzy prowadzą swoje firmy, bądź w nich pracują, do polecania nam ich, i samemu zachęcania ich do wstąpienia do „Klubu Złoty Cider”. Parę firm już w ten sposób do nas trafiło, a jest to najlepsza droga, najbardziej naturalna. W ten sposób wszystkim nam żyje się lepiej.

– Zapowiadane było wcześniej, że od początku 2018 roku ruszą pełną parą przygotowania do czekającego nas w 2019 roku stulecia klubu
.
– Tak, rozmawiamy już o tym od półtora roku, i na półmetek tego czasu, a właśnie w tej chwili zostaje nam drugie półtora roku, zaplanowaliśmy rozpoczęcie konkretnych przygotowań. Na pewno jest to wielkie organizacyjne wyzwanie przed całym klubem. Bardzo nam zależy by to wydarzenie uczcić w sposób spektakularny. Od początku 2018 roku rozpoczniemy najpierw dokładne planowanie przebiegu tych wydarzeń, bo ma to być nie jeden dzień, a seria różnych towarzyszących temu okoliczności. O konkretach jeszcze nie możemy mówić, ale mam nadzieję, że po sezonie już takie będą znane. Na pewno mogę obiecać, że z chwilą początku nowego roku podejmiemy w tym kierunku mocne działania. Przede wszystkim jednak skupiać się będziemy na tym, o czym mówiliśmy wcześniej, bo nie wyobrażam sobie, by na stulecie Ruch Radzionków nie był mocnym organizacyjnie, stabilnym oraz ambitnym klubem, z drużyną, z której kibice będą mogli być dumni, i grającą coraz lepiej na nowym obiekcie w Radzionkowie. W której lidze? Marzyłoby się o tym, abyśmy byli wtedy solidnym trzecioligowcem. Ale gdyby tak się nie stało, i wciąż bylibyśmy w czwartej lidze, to też nie będzie źle, bo to oznaczałoby, że po prostu z przyczyn organizacyjnych nie podołaliśmy temu zadaniu – bo nikt nie chciałby awansu tylko po to, by potem bronić się przed spadkiem – a od chwili stulecia zaczęlibyśmy stawiać sobie, wolni całokowicie od długów, już dużo ambitniejsze zadania.