Beniaminek do swojego pierwszego meczu w nowej lidze zawsze musi podchodzić z pewną dozą niepewności, tym bardziej kiedy udaje się na stadion, na którym dotąd seryjnie przegrywał. Wszelkie obawy, jakie towarzyszyć mogły przed tym spotkaniem gościom, jednak już na początku meczu zostały rozwiane. Bardzo młoda, niedoświadczona drużyna Lechii od pierwszych minut zupełnie oddało bowiem pole Radzionkowianom, jakby była sparaliżowana strachem przed głośnymi nazwiskami w składzie Ruchu.
Ale akcje „Cidrów” pod zielonogórską bramką rozkręcały się powoli. W 9 minucie Piotr Gierczak, który otrzymał futbolówkę z boku kilka metrów od bramki, posłał ją w boczną siatkę. Dwie minuty później Piotr Giel wpadł z piłką w pole karne z prawego skrzydła, ale jego strzał przeszedł wzdłuż bramki. W minucie 14 po rzucie rożnym do główki skakał Jacek Wiśniewski, jednak nieczysto uderzona przez niego piłka nie doleciała nawet do bramki.
Ale po pół minuty później w znakomitej sytuacji, po dobrym rozegraniu piłki przez Sebastiana Gielzę, Gierczak trafił w Dobrolińskiego, a dobitka Marcina Kocura został wybita przez obrońców tuż sprzed bramki.
W 21 minucie próbę uderzenia zza pola karnego podjął Kocur, ale piłka w znacznej odległości minęła bramkę.
Przed drugą swoją znakomitą szansą stanął w 25 minucie Gierczak. Po centrze Gielzy uderzył mocno głową z kilku metrów. Bardzo dobrze interweniował jednak Dobroliński, który zdołał odbić piłkę.
W minucie 27 żółto-czarni serią wrzutek próbowali zaskoczyć gospodarzy. Dośrodkowanie Adama Kompały z lewego skrzydła efektownym rzutem przejął jednak wychodzący z bramki golkiper Lechii, a za chwilę po zagraniu z prawej strony Gierczaka zablokowany przez obrońców został Kocur.
Akcja bramkowa rozegrała się w 34 minucie. Dogranie Kompały przejął co prawda obrońca gospodarzy, ale zrobił to w tak niefrasobliwy sposób, że stracił zaraz futbolówkę na rzecz naciskającego go Kocura. Ten zaś przyjął sobie piłkę, poczekał na wyjście bramkarza z bramki, i ładnym, technicznym strzałem przerzucił nad nim piłkę.
Z dotąd ze szczęściem broniących się graczy Lechii chyba zupełnie uszła wiara. Po paru minutach było już 2:0, ale jeszcze wcześniej, w 36 minucie, po podaniu Marcina Dziewulskiego niecelnie z prawego narożnika pola karnego strzelał Gielza.
Wspomniany drugi gol padł w minucie 39. Z wysokości narożnika pola karnego rzut wolny wykonywał Kompała, którego płaskie wstrzelenie piłki przed bramkę przejął Wiśniewski, i pewnie z bliska wepchnął ją do siatki.
W 43 minucie Kompała z boku pola karnego uderzył niecelnie, ale po dwóch minutach przed już swoją trzecią wyśmienitą okazją znalazł się Gierczak. Tym razem jednak po podaniu Dziewulskiego w sytuacji sam na sam posłał piłkę tuż obok słupka.
Drugą połowę Ruch rozpoczął spokojniej, a Lechia odważniej przesunęła się do przodu, jednak Seweryn Kiełpin nadal pozostawał bezrobotny. Po raz pierwszy w drugiej połowie pod bramkę Dobrolińskiego przedarły się „Cidry” w 56 minucie, i od razu była to akcja bramkowa. Piłkę przed polem karnym przejął Gielza, który szybkim dryblingiem oszukał kryjącego go obrońcę i w sytuacji sam na sam z bramkarzem pewnie obok niego posłał piłkę do siatki.
W 60 minucie po podaniu Gielzy bramkarz Lechii niepewnie odbijał uderzenie Piotra Giela. W minucie 63 próbujący strzelać z kilku metrów Gierczak został zablokowany przez obrońców.
Po akcji dwóch rezerwowych, Marka Kubisza i Marka Sukera, ten drugi mógł się znaleźć w sytuacji sam na sam z Dobrolińskim, jednak tym razem szybszy okazał się golkiper.
W 72 minucie po raz pierwszy w opałach znalazł się Kiełpin, który wypuścił z rąk piłkę, jednak szybko naprawił swój błąd broniąc uderzenie Duchnowskiego. Był to pierwszy, i jak się później okazało jedyny, celny strzał Lechii w tym meczu. Wcześniej gospodarze trzykrotnie próbowali zaskoczyć bramkarza Ruchu strzałami z bardzo dużej odległości, za każdym jednak razem robili to bardzo niecelnie.
W minucie 74 obrońcy powstrzymali w polu karnym Piotra Giela, po przytomnym dograniu mu piłki przez Sukera.
W 77 minucie po raz drugi w tym okresie gry niebezpiecznie było w polu karnym Ruchu. Po kontrze gospodarzy Duchnowski główkował jednak z bliska obok słupka.
W końcówce gry ciężar gry ofensywnej w zespole Ruchu wzięli na siebie gracze wprowadzeni po przerwie. W 82 minucie po centrze Kubisza chybił strzałem głową Suker. W minucie 89 najpierw strzał Kubisza z okolic linii pola karnego okazał się zdecydowanie za słaby by zagrozić Dobrolińskiemu.
A po chwili z prawej strony wpadł w pole karne Adrian Mielec, a piłka po nogach naciskającego go obrońcy, przeszła co prawda obok bramkarza, ale trafiła tylko w zewnętrzną część słupka.
W doliczonym czasie gry po poprzedzonym długim prowadzeniem piłki dośrodkowaniu Sukera główkował z kilkunastu metrów Kubisz. Piłką odbiła się jednak tylko od słupka.
W rozgrywanym przy nielicznej widowni meczu, który także z tego względu momentami sprawiał jeszcze wrażenie ostatniego przedsezonowego sparingu, Ruch pewnie pokonał zespół Lechii Zielona Góra. Dla gospodarzy był to już dziesiąty kolejny mecz bez zwycięstwa na własnym stadionie. A wysokie zwycięstwo „Cidrom” zapewniło fotel lidera przynajmniej po pierwszym dniu pierwszej kolejki rozgrywek.
Niestety nie było dane fetować inaugurującego sezon sukcesu kibicom z Radzionkowa. Grupa kilkudziesięciu osób utknęła bowiem na trasie w zepsutym autokarze, a do kibiców Ruchu dołączyć mieli jeszcze zaprzyjaźnieni z nimi sympatycy Dozametu Nowa Sól.