Kurz po ligowej jesieni opadł, czas na jej podsumowanie. Przyglądamy się indywidualnym statystykom graczy “Cidrów”.
Aż pięciu graczy zagrało we wszystkich ligowych spotkaniach “Żółto-Czarnych”. To sporo zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w tym gronie nie ma żadnego z bramkarzy, którzy na ogół najczęściej “rządzą” w tego typu klasyfikacjach.
Komplet minut uzbierał tylko Tomasz Harmata . Nasz stoper był kluczowym zawodnikiem od pierwszej, do ostatniej kolejki, a wynik 31-latka imponuje tym bardziej, że do swojego “licznika” dołożył jeszcze dwa występy w Pucharze Polski. Zdobył dwa gole, dwa razy – dość pechowo – kierował również piłkę do własnej bramki. Co ważne – Harmata tylko raz (na inaugurację z Rozwojem) został ukarany żółtą kartką. Jeśli więc zdrowie pozwoli, wiosną zapewne będzie śrubował swoje statystyki.
Z liczby rozegranych minut z pewnością zadowolony jest również Bartosz Nawrocki. Odwdzięczał się trenerom hurtową liczbą strzelanych bramek. Wychodził w podstawowym składzie, z reguły grał do końcowego gwizdka, a że warto było trzymać go na boisku do końca udowodnił czterema trafieniami zdobytymi na przestrzeni ostatnich kwadransów spotkań.
Trudno było wyobrazić sobie skład “Cidrów” bez Bartłomieja Gwiaździńskiego. “Gwiazdka” – pod nieobecność kontuzjowanego Marcina Trzcionki – nieprzypadkowo przejął kapitańską opaskę. Solidna, choć często mniej efektowna robota, jaką miał do wykonania nasz pomocnik, była doceniana przez szkoleniowców “Żółto-Czarnych”, a Michal Farkas po tym, gdy objął funkcję pierwszego trenera Ruchu, niemal nie ściągał Gwiaździńskiego z boiska.
Gdyby nie kontuzja, przez którą u progu sezonu musiał odbudowywać formę, z pewnością komplet rozegranych meczów miałby na koncie również Rafał Kuliński. Pod względem liczby występów po rundzie jesiennej ustępuje m.in. Kamilowi Kopciowi i Adamowi Baranowi, ale minut na placu gry zdołał zebrać więcej od wymienionej dwójki. Nie wystąpił tylko na inaugurację z Rozwojem, ale gdy wrócił do zdrowia, od razu popisał się asystą, a później kolejnymi golami i ostatnimi podaniami.
Na duże brawa jesienią zasłużył Miłosz Ćwielong. Do przekroczenia progu 1000 minut zabrakło mu niewiele. Jesienią o miejsce w składzie przyszło mu konkurować z doświadczonym Marcinem Kowalskim. Ćwielong obronił się solidną pracą i charakterem – nawet gdy na moment stracił miejsce w “jedenastce”, zakasał rękawy i dał argumenty, by wrócić do składu. Rundę spiął klamrą – w dwóch pierwszych i dwóch ostatnich meczach jesieni zapisywał na swoim koncie po jednej asyście i jednym trafieniu.
Czas na “kartkowiczów”. Pod tym względem jesień wyszła nam całkiem nieźle. Nadmiar “żółtek” wykluczył na jedno spotkanie tylko jednego z graczy.
Mowa o liderze klasyfikacji – Szymonie Turczynie. Nasz młodzieżowiec często otrzymywał trudne, defensywne zadania. Do sędziowskiego notesu regularnie zaczął trafiać w połowie rozgrywek. Do kartki, którą ujrzał w 4. kolejce w Zawierciu, tydzień po tygodniu od meczu z rezerwą Piasta w Gliwicach dokładał kolejne, w efekcie nie mógł zagrać w wyjazdowym meczu z Dramą Zbrosławice.
Cztery żółte kartki oglądał również Marcin Trzcionka. Tą ostatnią ujrzał, przebywając na ławce rezerwowych w derbach z Szombierkami Bytom. Przymusowa pauza w przypadku naszego kapitana i asystenta trenera Michala Farkasa zbiegła się z urazem, który – jak się okazało – wykluczył “Cienkiego” do końca rundy jesiennej.
Za kartkę – tym razem czerwoną – musiał pauzować również Rafał Otwinowski Nasz stoper za interwencję na początku starcia ze Szczakowianką Jaworzno wyleciał z boiska, przez co opuścił również kolejny – udany dla “Cidrów” – mecz z Unią Rędziny.
Wiosną w pierwszych meczach uważać będą musieli Bartłomiej Gwiaździński i Marcin Kowalski. Obaj mają na kontach po trzy żółte kartki – kolejna będzie oznaczać przymusową pauzę.
Łącznie w 15. ligowych meczach sędziowie pokazali naszym zawodnikom 29 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Ta liczba rozłożyła się na piętnastu wpisanych “karnie” do protokołów graczy.
Czas na to, co kibice lubią najbardziej. Gole i asysty! W klasyfikacji strzelców “szef” jest jeden. Bartosz Nawrocki notował w tej rundzie liczby spektakularne na skalę całego regionu!
W 15 meczach Nawrocki zdobył 22 gole, do których dołożył 3 asysty. Tylko trzy razy kończył spotkanie bez “liczb” w ofensywie. W pozostałych imponował regularnością. 3 hat-tricki, 5 dubletów, 11 meczów z bramkową zdobyczą. Zabrakło raptem dwóch trafień, by Nawrocki wyrównał wynik całego poprzedniego sezonu, w którym i tak do ostatniej kolejki bił się o koronę króla strzelców!
Nawrocki nie miał sobie równych w klasyfikacji strzelców, oraz kanadyjskiej. W tej drugiej wyprzedził Rafała Kulińskiego. Nasz pomocnik znowu “grał swoje”. Po kontuzji zaczął dopisywać na swoje konto gole i asysty, kluczowymi podaniami otwierał bramkowe akcje “Żółto-Czarnych”. Pięć trafień i cztery asysty sprawiły, że stał się wiceliderem “kanadyjki”, ale pod kątem samych ostatnich podań ustąpił Marcinowi Trzcionce.
Trzcionka zagrał jesienią tylko 10-krotnie, potem z rywalizacji wykluczyła go kontuzja. Do tego momentu dograł kolegom pięć ostatnich piłek. Co ciekawe – pomógł w ten sposób zdobyć gole czterem kolegom z drużyny. Liderowanie tabeli asyst nie daje jednak kapitanowi miejsca na podium klasyfikacji kanadyjskiej. Trzecia pozycja należy się bowiem pod tym względem Adamowi Baranowi. 30-latek w poprzednim sezonie przyzwyczaił nas do regularności pod kątem asyst ale i tego, że gdy sam wykańczał akcje partnerów, miał pod bramką sporo pecha. Jesienią piłka zaczęła mu wpadać regularnie, a swoimi liczbami udowodnił, że stał się jednym z kluczowych, ofensywnych graczy “Cidrów”.