– Wygrana przed tygodniem w Namysłowie, po przeciętnym meczu, ale po zwycięskim golu strzelonym na sekundy przed końcem, podbudowała drużynę?
Trener Wojciech Osyra: – Z pewnością tak. Gol strzelony w takich okolicznościach, i to zwycięski, dał nam dużo radości. Tym bardziej, że zwykle to jednak my traciliśmy bramki w ostatnich minutach gry. A to już drugi gol dla nas strzelony w ostatnich tygodniach e w doliczonym czasie meczu, dający nam wygraną.
– Także w Piotrówce w doliczonym czasie gry mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje, wystarczyłoby jedną wykorzystać, i trafialibyśmy tak do siatki już w trzech meczach z rzędu. A przecież i wcześniej – z Piastem Strzelce Opolskie czy Polonią Łaziska Góre – też strzelaliśmy bramki w 90 minucie gry, choć akurat były to gole tylko potwierdzające zwycięstwo, a nie decydujące o wyniku.
– Tak jest. Gdyby w Piotrówce Mateusz Sroka czy Tomek Suchecki trafili do siatki, a powinni byli to zrobić, to moglibyśmy już mówić, że to my stajemy się zespołem zdolnym zadać cios i w ostatnich minutach. Tak się jednak nie stało, i przyjmujemy to jak jest. A ta statystyka strzelonych i straconych goli w ostatnich minutach pokazuje, że niezależnie od wyniku musimy zawsze zachować czujność do ostatniego gwizdka sędziego.
– Ale dzięki bramce w Namysłowie, przed meczem z Ruchem II Chorzów sami jesteśmy panami tego, jakie miejsce w tabeli będziemy zajmować, czy wskoczymy do czwórki, umocnimy się tuż za nią, czy znów wpadniemy w środek tabeli.
– W tabelę nie patrzymy. Najważniejsze, że punktujemy, choć szkoda meczu na Piotrówce, bo tam też była ku temu okazja, choć przy słabej naszej grze. W Namysłowie nasza gra była nieco lepsza, ale nadal daleko jej było do tego, co byśmy sobie życzyli. Do czwórki tracimy dystans jednego meczu, i tak naprawdę to najistniejsze. Bo liga jest tak wyrównana, że można być nie na piątym, a na dziesiątym miejscu w tabeli, i też mieć taką stratę.
– Dlatego tym bardziej warto w sobotę pokusić się o trzy punkty, bo tylko tak ta strata się nie powiększy. A przy dobrym wyniku można do czwórki samemu wskoczyć.
– No tak, ale to wymagałoby od nas wygranej co najmniej 2:0 z Ruchem Chorzów. Tylko, ale przede wszystkim – aż. Bo wygrana choćby jedną bramką z tym zespołem będzie bardzo, bardzo ciężka.
– Analizujemy w ten sposób ligę i mecze rewanżowe z kolejnymi rywalami, by uzyskać z nimi lepszy bilans w meczach bezpośrednich? Nie wiemy przecież do jakiej grupy i z kim trafimy, a że mecze rozegrane w drugiej części sezonu się przepisują, lepszy bilans może dać na przewagę już na starcie.
– Przyznam, że zupełnie w ten sposób na ligę nie patrzymy. Skupiamy się tylko na najbliższym meczu, czyli na spotkaniu z Ruchem II Chorzów. I do każdego meczu podchodzimy z zamiarem wygrania go. A jaką to będzie różnicą bramek, to bezistotne. Na pewno nie będziemy nic kalkulować, bo to mogłoby się obrócić przeciwko nam samym.
– Wiemy czego można się spodziewać po Ruchu II Chorzów? Znowu trafiamy na mecz z rezerwą w weekend, w którym pierwsza drużyna tego klubu nie rozgrywa meczu ligowego w Ekstraklasie. Ale z drugiej strony ma swoje mecze, i to wyjazdowe, tym razem w środku tygodnia.
– Dlatego, tak jak mówiłem przed pierwszym meczem w Chorzowie, i przed spotkaniem z Piastem Gliwice, zupełnie nie wiem tego, czego po rywalu można się spodziewać, bo nie wiemy w jakim składzie on zagra. Ale już taki urok rezerw, że w każdej chwili może być ona wzmocniona piłkarzami pierwszego zespołu. Nie znam nowego trenera Ruchu Chorzów, i nie wiem jak on się zachowa względem rezerwy, w tak specyficznym momencie, kiedy nie ma swojego meczu, a z drugiej strony w tak napiętym terminarzu Ekstraklasy. Dlatego w przygotowaniu do meczu patrzymy tylko na siebie, myślimy o tym jak zrealizować nasz plan gry, bo rozpracowywanie przeciwnika w przypadku rezerw najczęściej mija się z celem.
– Jednak druga drużyna Ruchu Chorzów jest zespołem czwórki, a w ostatnim swoim meczu – w środę – zaaplikowała aż siedem bramek Piastowi Strzelce Opolskie. Strzelić tyle bramek, choćby w meczu z outsiderem tabeli, w tej lidze to wielka sztuka.
– Tak, to robi duże wrażenie. I potwierdza jak ciężkie wyzwanie przed nami. Na pewno taki wynik wzmocni naszego rywala, ale z drugiej strony może spowodować, że poczuje się on w meczu przeciwko nam aż nazbyt pewnie? Jak będzie – okaże się w sobotę.
Początek meczu Ruchu Radzionków z Ruchem II Chorzów w sobotę 26 października o godzinie 15:00.
Przypominamy, że nie będzie możliwości wjazdu na stadion samochodem, za wyjątkiem posiadaczy karnetów i biletów VIP.