Trener Wojciech Osyra:
Na pewno po ostatnim meczu dziesiejsze zwycięstwo poprawiło nam humory. Najważniejsze jednak, że wypełniliśmy nasz obowiązek, jakim było wygranie z ostatnim w tabeli Piastem Strzelce Opolskie, bo trudno byłoby przyjąć jakiekolwiek inne rozstrzgnięcie w starciu z drużyną, która jak dotąd zdobyła tylko trzy punkty. Ze zwycięstwa bardzo się cieszymy, jednak musimy też zauważyć, że mogło być ono wyższe. Bardzo szwankowała nam jednak skuteczność w dymamicznych akcjach, gdy wychodziliśmy w przewadze liczebnej nad rywalem, przede wszystkim przez brak ostatniego podania. A z kolei zdecydowaną większość akcji przeciwnika sami sobie sprokurowaliśmy. Uważam jednak, że rzut karny i wyrzucenie z boiska Michala Farkaš było błędną decyzją sędziego. Tak nam się wydawało na żywo, ale też zaraz po meczu obejrzeliśmy to na wideo, co w pełni potwierdziło naszą opinię. Sędziowi też to pokazaliśmy, a on nas zadziwił pozostając przez swoim zdaniu. Wydaje mi się jednak, że także wyrzucenie piłkarza Piasta też trzeba rozpatrywać w kategorii zbyt pochopnej decyzji arbitra. Być może chciał on wyrównać siły na boisku, czując, że w pierwszej decyzji się jednak pomylił.
Wojciech Popiel:
Po porażce 1:6 przed tygodniem nastroje w drużynie były bardzo słabe. Walcząc o pierwszą czwórkę, takie wyniki nie mają prawa się zdarzać. I choć dziś graliśmy ze zdecydowanie najsłabszą drużyną wygrana była nam bardzo potrzebne, i my bardzo jej chcieliśmy, tak naprawdę w jakimkolwiek stylu. Udało się wygrać w miarę pewnie 3:1. I bardzo się cieszymy. Nie może tak jednak być, że mojej bramce na 3:0, kiedy właściwie musiałem tylko dołożyć nogę do pustej bramki, przeciwnik zaczyna od środka długą piłką, jakiś błąd komunikacji, i z niczego mamy przeciwko sobie rzut karny i jeszcze czerwoną kartkę, i wkrada się w nasze szeregi dezorganizacja. Szkoda niewykorzystanych sytuacji w końcówce, bo gdyby wynik był wyższy, nastroje pewnie byłoby jeszcze lepsze.
Adam Toszek:
Moje dwie bramki były formalnością. Dostałem takie centry najpierw z rzutu wolnego Michala Farkaša, a potem Mateusza Sroki, że wystarczyło tylko dołożyć najpierw nogę, a potem głowę. Cieszę się z tych bramek, bo jednak napastnik musi strzelać. Trener przed meczem przestrzegał nas przed zlekceważeniem Piasta i naprawdę staraliśmy się realizować założenia taktyczne, i nie stracić gola. Popełniliśmy jednak kilka błędów, z jakich na szczęście przeciwnik nie skorzystał.