Bartosz Nawrocki przejdzie operację kolana

Około pięciu miesięcy ma potrwać rozbrat z futbolem u Bartosza Nawrockiego. Kontuzja kolana odniesiona w derbach z Szombierkami Bytom okazała się bardzo poważna, a snajper “Cidrów” do gry o stawkę wróci najprawdopodobniej dopiero wiosną przyszłego roku.

Nawrocki przeszedł dziś kolejne badania. 5 lipca czeka go operacja rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego. W trakcie zabiegu okaże się, czy będzie również potrzebny zabieg szycia łąkotki. – Czeka mnie długa przerwa – wzdycha napastnik Ruchu.

Do feralnej kontuzji doszło w trakcie majowych derbów z Szombierkami. Nawrocki pojawił się na boisku po przerwie, zmieniając na placu gry Kacpra Zalewskiego. Niespełna kwadrans później opuszczał już boisko przy wsparciu masażysty, od razu zdając sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. – Rozgrzewałem się tak, jak zawsze. Wydawało mi się, że wszystko jest ok. Pierwszy raz w życiu przytrafiła mi się taka sytuacja. Zastawiłem się od rywala, chciałem ruszyć do biegu, kolano uciekło mi do środka i poczułem taki trzask, że od razu upadając na ziemie wiedziałem, że to coś poważnego – wspomina Nawrocki. – Pierwsze dni to były dla mnie ciężkie chwile, ale cóż… nic już z tym nie zrobię. Trzeba patrzeć do przodu. Muszę skupić się na tym, by udała się operacja i powrót do zdrowia – twardo stąpa po ziemi “Ziomal”.

W trudnych momentach pomaga mu Szymon Cichecki, który kilkanaście miesięcy temu również długo walczył o powrót na boiska po zerwaniu więzadeł. – Z “Cichym” rozmawiam teraz chyba najwięcej z całej drużyny. Dzieli się ze mną swoim doświadczeniem, wspiera dobrym słowem, dał namiary na dobrych specjalistów. Wiem, że nie za bardzo chciałby wracać wspomnieniami do swojego urazu, ale mi bardzo przydaje się jego wiedza – przyznaje Nawrocki.

Za trzy tygodnie Nawrocki przejdzie operację rekonstrukcji ACL. – Klub zadeklarował pomoc. Gdybym miał czekać na operację z NFZ, musiałbym się liczyć z nawet półtorarocznym oczekiwaniem na termin. Wiem już, że rehabilitacja trwa od 3 do 6 miesięcy. Może być więc i tak, ze treningi wznowię dopiero po Nowym Roku. Na pewno nie będę próbował na siłę niczego przyspieszać. Wrócę, gdy dostanę zielone światło od lekarzy, bo zależy mi przede wszystkim na zdrowiu – ocenia sytuację Nawrocki.

Przymusowa pauza sprawiła, że na finiszu rozgrywek Nawrocki stracił wydawałoby się pewny tytuł króla strzelców śląskiej IV ligi. Licznik “Ziomala” zatrzymał się na 27 trafieniach. Świetna końcówka sezonu w wykonaniu Jacka Jarnota sprawiła, że rzutem na taśmę – dzięki hat-trickowi w ostatnim meczu z Victorią Częstochowa – “korona” trafiła do snajpera Podlesianki Katowice. – Strasznie mnie to boli. Nie wybaczę Jackowi – stara się żartować Nawrocki. – Zależało mi na tym, by dociągnąć na pozycji lidera do samego końca. Gratuluję mu, ale… smutno mi z tego powodu. Jeszcze niedawno miał do mnie pięć goli straty i w perspektywie mecz z moim bratem. Ale… brat nie pomógł, tylko jeszcze go rozpędził – żartuje Nawrocki, mając na myśli hat-tricka zdobytego przez Jarnota przeciwko Śląskowi Świętochłowice w przedostatniej kolejce sezonu. – Jackowi należą się gratulacje, a u nas – za gole w końcówce sezonu – gratulacje kieruję również do Szymona Matyska. Fajnie, że ktoś to z przodu pociągnął i miał kto strzelać bramki – mówi 25-latek.

Nawrocki zakończył sezon 2022/23 z dorobkiem 27 goli w 26 ligowych występach. W sumie w ciągu dwóch ostatnich lat zdobył dla “Cidrów” 51 bramek. Trzymamy kciuki za powrót do zdrowia i formy oraz kolejne trafienia w “Żółto-Czarnych” barwach!