Cierpliwość popłaca. Ruch – Kolejarz Stróże 2:0

Czekający na pierwsze zwycięstwo beniaminek z Radzionkowa kontra nie dający dotąd nikomu pokonać się beniaminek ze Stróż. Kto obstawiał w tym spotkaniu remis, był w grubym błędzie. Oba zespoły wyszły na murawę zmotywowane do walki o pełną pulę.

Przełomowa dla losów tego spotkania była pierwsza akcja. Miłosz Przybecki wyłuskał piłkę pod swoim polem karnym, i przebiegł z nią, po drodze mijając kilku rywali, aż pod szesnastkę gości. Tą spektakularną szarżę zakończył… kuriozalny gol. Radzionkowski prawyskrzydłowy, tym razem biegnący lewym skrzydłem, źle zagrał bowiem do nadbiegającego Dawida Jarki, i wydawało się, że piłkę przejmie defensor Kolejarza, doświadczony Cichy. Ten jednak, ku zdumieniu całego stadionu, soczyście huknął tuż zza linii pola karnego w samo okienko bramki … swojego zespołu. Lisak, który w ostatniej chwili przed meczem zmienił w bramce awizowanego do gry w pierwszym składzie Zarychtę, już w 2 minucie wyciągać musiał futbolówkę z siatki.
Skonsternowany Kolejarz rzucił się do odrabiania start. Tomasz Rzepka wespół z Sewerynem Kiełpinem powstrzymali groźnie wpadającego w pole karne Sochę w 7 minucie, a potem w ciągu dwóch, trzech minuty trzy wrzucane przez przyjezdnych na przedpole radzionkowskiej bramki piłki wylatywały bezpańsko poza linię końcową.
Konieczność ofensywnej gry gości była jednak tylko „wodą na młyn” żółto-czarnych. W 13 minucie Piotr Rocki, nieudanie, próbował z własnej połowy przelobować wysuniętego Lisaka. Minutę później ten sam zawodnik najpierw stracił piłkę w dryblingu przed polem karnym, by po chwili piłka po raz drugi znalazła się w bramce Kolejarza. Gol jednak nie mógł być uznany – sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej strzelającego Jarki. W 15 minucie obronę stróżan starali się rozerwać Przybecki z Maciejem Manelskim, jednak ostatecznie ten drugi nie zrozumiał intencji pierwszego, który ładnym krótkim prostopadłym podaniem za plecy obrońców próbował wypuścić go w sytuację sam na sam z Lisakiem. Dwie minuty potem poderwali się miejscowi kibice, kiedy piękny cross Jána Beliančina pozwolił kąśliwie dośrodkować Rockiemu, ale centymetrów zabrakło Jarce, by głową posłać piłkę w stronę bramki z najbliższej odległości.
W 19 minucie z kontrą wyszli goście, ale ładne podanie Lipeckiego nie dotarło do wychodzącego na wolne pole Madejskiego. Szybszy był wychodzący prawie pod szesnasty metr Kiełpin. W minucie 24 strzał Księżyca z rzutu wolnego z około dwudziestu pięciu metrów przeleciał nad poprzeczką.
Ruch odpowiedział szybką akcją w 25 minucie. Przybecki minął w polu karnym obrońcę, ale jego uderzenie w stronę długiego słupka przeleciało dwa, trzy metry obok bramki. Po chwili Rocki wrzucił piłkę w pole karne do Dawida Jarki, ale ten, choć urwał się obrońcom, nie miał koncepcji jak ją opanować, w efekcie pozwalając uciec jej pod linię boczną boiska.
27 minuta przyniosła próbę lobu z daleka Madejskiego, ale powtórzyła ona los takiej samej próby Rockiego sprzed niespełna kwadransa.
Sześćdziesiąt sekund później  Rocki wpadł w pole karne i zagrał do nadbiegającego Jarki, a ten zupełnie niepilnowany źle trafił w piłkę, która ostatecznie minęła słupek. Była to wyśmienita okazja na drugiego gola, a szukający pierwszego gola w sezonie napastnik być może wtedy poczuł mięsień dwugłowy, z powodu którego już w 32 minucie opuścić musiał boiska.
Ale zanim to się stało, dwie minuty wcześniej z koronkową akcją wyszły „Cidry”, jednak Maciej Manelski nie miał w polu karnym miejsca na dobre dogranie do partnerów.
Potem na radzionkowskim stadionie oglądano serię uderzeń z dystansu gości, które za każdym razem zatrzymywały się na blokujących je obrońcach Ruchu. Tak było w 30 minucie z uderzeniem Sochy, w 34 ze strzałami Madejskiego i Lipeckiego, i w 36 ponownie Madejskiego. W udanych blokach przodował Marcin Dziewulski.
Kolejarzowi w końcu udało się minąć radzionkowską defensywę w 39 minucie, choć znów tylko przy pomocy strzału z dużej odległości. Tym razem jednak z najwyższym trudem odbił w pole futbolówkę Kiełpin po płaskiej próbie Stefanika. Potem dogranie Drąga przed bramkę zostało powstrzymane przez obrońców.
Nie udał się także drybling Przybeckiego przed szesnastką gości w 41 minucie, oraz w 42 minucie prostopadłe podanie Jacka Wiśniewskiego do wprowadzonego za Jarkę Piotra Giela, bo szybciej dobiegł od niego wychodzący z bramki Lisak. W tej samej minucie tego golkipera czekała jeszcze dalsza eskapada, bo po piłkę zagraną przez Beliančina do Giela musiał wybiegać aż za pole karne.
W doliczonym czasie pierwszej części gry do remisu próbowali doprowadzić jeszcze Księżyc, którego strzał z dystansu był niecelny, i Cichy, którego ni to uderzenie, ni to dośrodkowanie niepewnie łapał Kiełpin.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. W 47 minucie bliski oddania strzału głową po centrze z rzutu rożnego był skaczący tuż przed bramką Kamil Szymura. Dwie minuty potem obserwowano rajd Beliančin zakończony strzałem tuż zza pola karnego, po którym piłka jednak wyraźnie minęła bramkę.
Potem gra na dłuższy czas przeniosła się do środka pola, a przerwał ten stan dopiero Przybecki w 55 minucie, gubiąc się jednak w efektownym dryblingu w polu karnym.
Minutę później Stefanik bardzo groźnie uderzył zza pola karnego. Futbolówka wpadła tylko w boczną siatkę bramki Kiełpina, który mógł głęboko odetchnąć.
W 57 minucie w drybling na prawym skrzydle wdał się Rzepka, efektownie mijając rywali, ale nie kończąc akcji strzałem. Za chwilę dogranie Giela właśnie do stającego przed bramką Rzepki „o włos” minęło radzionkowskiego defensora. W 61 minucie wrzutkę Rockiego dopiero na linii bramkowej załapał Lisak.
W tej samej minucie omal jednak nie doszło do wyrównania. Strzał Stefanika z dystansu z najwyższym trudem odbił przed siebie Kiełpin, zaraz potem podnosząc się z ziemi i efektownie broniąc dobitkę z najbliższej odległości  Sochy.
W 63 minucie Broź na linii pola karnego uwolnił się spod opieki obrońców, ale uderzył nad poprzeczką. Trzy minuty potem strzał Cichego z dalekiego rzutu wolnego przeleciał daleko od słupka.
W minucie 67 Giel przytomnie, prostopadle zagrał w pole karne do Manelskiego, któremu jednak piłkę spod nóg znakomicie wygarnął szybko wychodzący z bramki Lisak.
Sto dwadzieścia sekund później Giel pędził sam na sam z bramkarzem, obsłużony kapitalnym crossem Marcina Kowalskiego, ale fatalnie potknął się przy strzale, w efekcie tracąc łatwo piłkę.
73 minuta przyniosła  centrę w pole karne Ruchu, ale zamykający akcję Basta, będąc zbyt odchylonym, strzeliło z bliska „Panu Bogu w okno”.
Minutę później na próbę lobu zdecydował się Przybecki. To podejście do takiego strzału, już trzecie w tym meczu w wykonaniu piłkarzy obu drużyn, najbliższe było powodzenia, ale i ono minęło bramkę.
W minucie 77 najpierw doszło do dużego zamieszania w polu karnym Ruchu, które nie zakończył strzał. By zaraz potem z kontrą ruszyły „Cidry”, ale Giel za daleko wypuścił sobie piłkę, i tę mógł wybić wychodzący za pole karne Lisak. W 80 minucie przed dobrymi sytuacjami znaleźli się najpierw Przybecki, a po chwili Manelski, ale obu z obrębu pola karnego nie udało oddać się strzału. Dwie minuty potem ta sztuka powiodła się Tomaszowi Foszmańczykowi, który po klepce z Piotrem Gielem uderzył tuż zza pola karnego, i z dużym trudem piłkę odbijać musiał Lisak.
I z błyskawiczną kontrą ruszyć mogli goście, ale znakomity wślizg Dziewulskiego pozbawił ich złudzeń o wyjściu kilkoma zawodnikami przed bramkarza żółto-czarnych.
W 85 minucie trener Rafał Górak zdjął z boiska nie mającego najlepszego dnia Giela (który, sfrustrowany, kopnął ze złości w butlę z wodą, za co ujrzał już poza placem gry potem żółtą kartkę), wprowadzając wywoływanego przez kibiców Marka Sukera, który już sześćdziesiąt sekund później w najlepszy możliwy sposób odwdzięczył się za to zaufanie.
W minucie 86 koronkową akcję Ruchu zakończyło odegranie Foszmańczyka, które wyprowadziło popularnego „Davora” w sytuację sam na sam z Lisakiem. Piłkarz o najdłuższym stażu w radzionkowskim klubie nie pomylił się,  podwyższając stan meczu.
Ciężar zdobycia honorowego gola w końcówce gry wziął na siebie Księżyc, egzekwując rzuty wolne. Pierwszy w 89 minucie, z około trzydziestu metrów, złapał Kiełpin. Drugi, z równie dużej odległości, w 90 minucie bramkarz Ruchu już nie opanował, by po chwili skapitulować wobec dobitki Łętochy. Ta bramka nie została jednak uznana, co wywołało wzburzenie gości. Sędzia boczny podniósł jednak chorągiewkę.
W doliczony czasie gry trzeciego gola mógł dorzucić Suker, ale po wrzutce przed bramkę Beliančina, piłka minimalnie minęła jego wyciągniętą do strzału nogę.

I sędziowie zagwizdać mogli po raz ostatni, obwieszczając pierwsze zwycięstwo na pierwszoligowych boiskach Ruchu Radzionków, w którego szeregach radości zdawało się nie być końca. Teraz powinno pójść już górki… Cierpliwość popłaca, bo z braku zwycięstw w dotychczasowych meczach nikt nie robił w Radzionkowie problemu.

Sponsorem meczu Ruch Radzionków – Kolejarz Stróże był: