Flota Świnoujście – Ruch Radzionków 4:2

Szkoleniowiec „Cidrów” zaskoczył składem który wystawił przeciwko Flocie. Dało się wyczuć, że radzionkowianie przyjechali na teren „Wyspiarzy” z zamiarem sprawienia niespodzianki. Dawid Jarka, Marcin Wachowicz, Piotr Rocki, Mateusz Mak – na tak ofensywne zestawienie trener Górak nie zdecydował się już dawno.

Tymczasem już pierwsza akcja gospodarzy sprawiła, że radzionkowianie musieli gonić wynik. Błąd obrony Ruchu z najbliższej odległości wykorzystał Bartłomiej Niedziela. „Cidrom” na wyrównanie było potrzebne zaledwie kilkadziesiąt sekund – podobnie jak w meczu z KSZO Ostrowiec rzut karny wypracowałł Dawid Jarka, a jedenastkę na raty wykorzystał Marcin Dziewulski. Po kwadransie gry boiskowy zegar wskazywał już prowadzenie gości 2:1 i mimo świetnej okazji przed jaką stanął Dawid Jarka po podaniu od Piotra Rockiego to właśnie o stratę dwóch pierwszych goli największe pretensje mieli do siebie żółto-czarni. – Tak być nie może i ktoś musi oberwać. Nie wolno tak łatwo tracić goli na wyjazdach, zwłaszcza gdy czujemy, że gra nam się bardzo dobrze – denerwował się Rafał Górak.

Po ponownym objęciu prowadzenia przez Flotę gra nieco się uspokoiła. Słabe próby strzałów bez problemu łapał Seweryn Kiełpin, z drugiej strony tylko jedną okazję do wyrównania stworzyli sobie goście. Ale za to jaką! Imponujący formą Piotr Rocki dośrodkował wzdłuż linii bramkowej i Marcinowi Wachowiczowi pozostawało jedynie trafić do pustej siatki! – Za szybko widziałem tą piłkę w siatce, ale odbiła się tak, że przeleciała mi nad nogą. Obwiniam się za tą sytuację i za to, że z gry wypadł Piotrek Rocki – rozkładał ręce aktywny w meczu z Flotą Wachowicz.

Punktem zwrotnym w całym meczu była bowiem kontrowersyjna decyzja Tomasza Musiała z 31 minuty. Za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Piotr Rocki, który miałby chyba mniejszy żal do sędziego, gdyby ten pokazał mu od razu czerwony kartonik za pierwszą sytuację w której został ukarany „żółtkiem”. – Bo przy drugiej arbiter chyba trochę się zagrzał, zareagował na krzyk. Trafiłem z przodu, trafiłem w piłkę, a takich sytuacji w całym meczu było co najmniej kilka na samym Mateuszu Maku i wtedy kar nie było – denerwował się „Roki”, do tego momentu najlepszy na boisku. – Grało mi się dziś naprawdę dobrze, wiedziałem, że wygram ten mecz – dodawał doświadczony piłkarz.

Zejście Rockiego podziałało na radzionkowian jak płachta na byka. W doskonałej sytuacji po zagraniu Dawida Jarki znalazł się Mateusz Mak – nastolatek, który bez respektu wszedł w to spotkanie, minął bramkarza ale za daleko wypuścił sobie piłkę dzięki czemu z linii bramkowej wybił ją Paczkowski. – „Maczek” zachowywał się jakby grał w tej lidze bardzo dawno. Mimo tej sytuacji, mimo przegranej, uważam że wykorzystał szansę i jest mocnym punktem tego zespołu – cieszył się trener Górak.

Przed przerwą  bliski szczęścia był jeszcze Foszmańczyk, którego niesygnalizowane uderzenie z dystansu końcówkami palców wybijał Żukowski i Mateusz Mak, który po świetnej akcji Dawida Jarki w ostatnim momencie został uprzedzony w polu karnym rywala.

Po zmianie stron znów szybki cios wyprowadzili gospodarze i wydawało się, że grający w dziesiątkę Ruch nie będzie w stanie powalczyć nawet o remis. Gola na 3:1 zdobył rewelacyjny w tym sezonie Uchenna, znów przy biernej postawie defensywy Ruchu. – A zakładaliśmy, że to my szybko wyrównamy – kręcił głową Kamil Szymura, który dziś wraz z kolegami nie stanowił niestety zapory nie do przejścia.  – To był błąd całej defensywy, kolejny w tym meczu i brzemienny w skutkach. Trzeba wrócić do tego co prezentowaliśmy w tyłach w poprzednich meczach, bo dziś wyglądało to dużo gorzej niż w meczach u siebie i nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć – dodawał defensor wypożyczony do Radzionkowa z Górnika Zabrze.

Ruch ambitnie walczył o punkty, zacierając przewagę jednego gracza u rywali. „Cidry” zamknęły “Wyspiarzy” na ich połowie. Ładną akcję przeprowadził Wachowicz, ale stojący w polu karnym Foszmańczyk w trudnej sytuacji nie zdołał oddać strzału. Brakowało klarownych okazji z jednej i drugiej strony, bo uderzenia z dystansu Bodzionego do takich zaliczyć nie można.  Na pół godziny przed końcem gry na boisku pojawił się Jacek Wiśniewski i jego gra jeszcze dodała animuszu drużynie gości. W 79 minucie kilkudziesięciometrowe podanie „Wiśni” do Jarki dało „żółto-czarnym” jedynie rzut rożny, ale dwie minuty później napastnik Ruchu zdobył kontaktową bramkę. Znów długa piłka od Wiśniewskiego trafiła pod nogi Jarki, a ten z zimną krwią pokonał Żukowskiego.

Wiele pretensji do arbitra o uznanie gola mieli „Wyspiarze”, dopatrując się pozycji spalonej Jarki, tym bardziej, że wcześniej dwukrotnie nie uznano goli Arifovicia, który łapał się na ofsajdach. Na boisku było gorąco nad czym sędzia Musiał zdawał się nie panować. Nie wytrzymał Tomasz Rzepka, który za nogi ściągał z boiska Arifovici. Bo Żółto-czarnych irytowały przede wszystkim aktorskie popisy zawodnika, który kilka razy padał jak rażony piorunem po przypadkowych, niemal bezkontaktowych sytuacjach. – Ja znam tego zawodnika z ligi, i tak naprawdę kojarzę go tylko z tego, że biega i się przewraca. Co zapamiętam z tego meczu? Lamenty Bośniaka – krzywił się po meczu Wachowicz, choć Arifoviciowi  oddać trzeba też, że sporo pomógł drużynie zdobytą bramką i asystą przy ostatnim trafieniu tego meczu, po którym sędzia zakończył grę. – Ale ten gol Ciarkowskiego trzeba mierzyć już w innych kategoriach. To była ostatnia akcja meczu, my już praktycznie w komplecie staliśmy na połowie rywala walcząc o wyrównanie – mówił Rafał Górak. – Gdyby chwilę wcześniej po rzucie rożnym pilka po strzale „Wiśni” leciała ciut niżej, pewnie byłoby trzy do trzech i piłka oddałaby to, co nam zabrała – komentował ostatnie minuty gry Rocki. – To jest właśnie piłka – Potwierdza się to co mówiłem po meczu z KSZO –  jest zarazem piękna i paskudna. Można grać brzydko dla oka i wygrać 1:0, a później pojechać pokazać naprawdę dobrą piłkę i przegrać 2:4 – rozkładał ręce Rafał Górak. – Bo tak naprawdę my dziś graliśmy w piłkę, a Flota strzelała bramki – dodawał Marcin Wachowicz.

9 października 2010, Świnoujście, 11 kolejka I ligi

Flota Świnoujście – Ruch Radzionków 4:2

(Niedziela 5′, Arifović 15′, Uchenna 49′, Ciarkowski 90′ – Dziewulski 8′, Jarka 81′)

Flota: Żukowski – Mazurkiewicz (80′ Falisiewicz), Rygielski (c), Udarević, Niedziela (72′ Krajanowski), Ciarkowski, Pruchnik, Nwoagu, Arifović, Bodziony (87′ Niewiada), Paczkowski. Trener: Petr Nemec.

Ruch: Kiełpin – Rzepka, Niewulis, Szymura, Kowalski (’61 Wiśniewski), Jarka (’89 Piotr Giel), Dziewulski (c), Foszmańczyk, Mateusz Mak, Rocki, Wachowicz (’72 Suker). Trener: Rafał Górak.

Żółte kartki: Żukowski, Ciarkowski (Flota), Rocki 2, Szymura, Rzepka (Ruch)

Czerwona kartka: Rocki (31′, za dwie żółte)

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

Widzów: 2 000