Kamil Kopeć został nowym graczem Ruchu Radzionków. 26-letni pomocnik wraca do ekipy “Żółto-Czarnych” po półrocznej przerwie na występy w barwach grającej w okręgówce drużyny ZET Tychy.
Kamil Kopeć jest wychowankiem Stadionu Śląskiego Chorzów. W wieku juniora pół roku spędził również w młodzieżowej drużynie GKS-u Bełchatów. Przez zdecydowaną większość dotychczasowej dorosłej kariery spędził w Ruchu Radzionków, do którego po raz pierwszy trafił latem 2017 roku. W pierwszym sezonie gry dla “Cidrów” pomógł drużynie w wywalczeniu awansu do III ligi. Łącznie spędził w Radzionkowie sześć sezonów, w trakcie których rozegrał 178 meczów, zdobywając w nich 22 bramki i notując 24 asysty. – Od dłuższego czasu zabiegaliśmy o jego powrót do zespołu. Kamil to była osoba, której odejście latem najbardziej mnie zabolało. To dlatego, że był – a teraz znowu będzie – ważną częścią szatni, a przede wszystkim dobrym i skutecznym piłkarzem. Swoją jakość pokazywał w sparingach, które do tej pory u nas rozegrał – mówi trener Marcin Trzcionka, komentując dołączenie Kopcia do swojego zespołu.
– Trener, koledzy z zespołu i prezes namawiali mnie na powrót. Nie wiedziałem czy życie prywatne i praca na to pozwolą, ale udało mi się wszystko tak poukładać, by podjąć decyzję o powrocie do klubu. Chcę pomóc, wiem, jak ważny to sezon dla Radzionkowa – mówi Kopeć po podpisaniu nowego kontraktu z “Cidrami”.
Kopeć ostatnie pół roku spędził w barwach grającej w bielsko-tyskiej okręgówce drużynie ZET Tychy. Zagrał w dziesięciu meczach tego zespołu, czterokrotnie wpisując się na listę strzelców. – Będę fajnie wspominał te kilka miesięcy. W zespole panowała fajna atmosfera, strzeliłem kilka bramek, zanotowałem kilka asyst, czułem się w Tychach naprawdę dobrze – podsumowuje ostatnie półrocze Kopeć. Mimo to zdecydował o powrocie do Radzionkowa, z którym powalczy o utrzymanie w górnej części tabeli i grę w tworzącej się od nowego sezonu I lidze śląskiej. – W ostatnich miesiącach regularnie śledziłem co dzieje się w Ruchu, obejrzałem wszystkie skróty meczów, żałuję, że straciliśmy trochę punktów, bo z gry kilka razy zasługiwaliśmy na lepsze wyniki. Patrząc przez pryzmat reorganizacji ligi zimujemy na bezpiecznym miejscu, ale jako zespół wcale nie celujemy tylko w to, by się utrzymać, bo stać nas na to, by awansować na wyższe lokaty i nie musieć do samego końca sezonu oglądać się za plecy – przekonuje Kopeć.