Piotr Rocki:
Zamiast czarno-żółtych butów założyłem dziś białe. Murawa śliska, ostatnio był remis, trzeba było coś zmienić. Krzyknąłem do Patryka Cepka, żeby przepuścił piłkę i nie zastanawiając się sieknąłem tak, że albo wejdzie do siatki, albo wyląduje w trybunach. Fajnie, że wpadło, bo tak szybkie strzelenie pierwszej bramki po przerwie dało nam wiatru w plecy i potem szła akcja za akcją. Pierwszą połowę po prostu przespaliśmy. Nie byliśmy drużyną, każdy próbował grać pod siebie. Musiały w szatni paść bardzo ostre słowa. W drugiej połowie pokazaliśmy charakter, ale też to, że w tej drużynie drzemie bardzo duża jakość. Świetne zmiany Bartka Borowca i Patryka Cepka, którzy rozruszali prawą stronę. Kolejny raz w tym sezonie ławka zrobiła nam mecz, bardzo nas podbudowała. Przesunięcie Marcina Dziewulskiego do środka pomocy też bardzo dużo zmieniło. Aż chciało się grać. Piłka chodziła między nami, a przeciwnik za nią biegał. W pierwszej połowie było odwrotnie, a my, choć tworzymy w szatni fajny zespół, tylko złościliśmy się na siebie. To, że tak nam się układała gra po przerwie, powodowało, że czujemy po meczu niedosyt. Myślę, że gdyby była jeszcze trzecia, a nawet czwarta połowa, to dalibyśmy radę grać, i cały czas atakowalibyśmy, a na pewno coś by wpadło. To jest jednak Ruch Radzionków, a w nim zawsze byli piłkarze dobrzy technicznie, ale też tacy, którzy walczą, którzy dają za ten klub serce. Dzisiejszym meczem pokazaliśmy, że my do nich należymy. Z drugiej strony jednak nie może być tak, że strzelamy na wyjeździe trzy gole, a meczu nie wygrywamy.