Sparingowy mecz lidera drugiej ligi zachodniej z trzecioligowym Rozwojem Katowice rozpoczął się wyśmienicie dla wyżej notowanej drużyny. Szybko w 3 minucie spod własnego pola karnego piłkę na połowę rywala przeniósł Adam Kompała, lewym skrzydłem popędził Piotr Giel i w sytuacji sam na sam nie dał Dziurze szans.
Taki początek gry zwiastować mógł dużo sytuacji strzeleckich, dużo bramek. Obie druzyny grały bowiem szybko, starając się atakować. Ale sytuacji strzeleckich brakowało.
Uderzenie głową Pawła Giela było zbyt lekkie i nieczyste, a potem na przeszło dwadzieścia minut gra przeniosła się jedynie do środka pola. Dopiero w 30 minucie swój pierwszy strzał, a trzeci w całym meczu oddał Rozwój, ale uderzona z dystansu piłka padła łatwym łupem Seweryna Kiełpina.
Szybka akcja radzionkowskich Słowaków zakończyła się strzałem Matúša, który trafił jednak w stojącego na linii strzału obrońcę.
Przed przerwą kibice oglądali jeszcze tylko niecelny, sytuacyjny strzał głową piłkarza z Katowic.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się od gola. Znów szybka akcja lewym skrzydłem przyniosła centrę Marcina Kowalskiego i celną główkę w 52 minucie Sebastiana Gielzy.
I znów, podobnie jak w pierwszej części, na tym inewncja obu drużyn w ofensywie jakby się skończyła. Próba Macieja Manelskiego została zablokowana, a centra Marcina Trzcionki była zbyt głęboka, by celnym strzałem mógł ją zakończyć Tomasz Foszmańczyk.
Rozwój odpowiedział w międzyczasie niecelnym uderzeniem z daleka.
Historia sprzed przerwy nie powtórzyła się jednak. Luty ładnym strzałem w 80 minucie skorzystał z prezentu radzionkowskiej defensywy, i niespodziewanie z przebiegu gry zdobył kontaktowego gola.
Wydawało się, że Rozwój pójdzie za ciosem. Ale nic z tego.
W 83 minucie zagrywał w pole karne Kowalski, a spokojnie piłkę do siatki wepchnął niepilnowany Marek Suker.
Pięć minut później obstrzał bramki Rozwoju przyniósł czwartego gola. Akcję Marcina Dziewulskiego próbowali sfinalizować Piotr Gierczak i Suker, ale oba te uderznie odbijał Dziura. Wobec dobitki Gielzy z kilku metrów był już jednak bezradny.