Szpital do zamknięcia. Powrót rekonwalescentów

Nazwiska, które od długiego czasu wymienialiśmy w gronie kontuzjowanych, znikają z listy „nieobecnych”! Do dyspozycji trenera Marcina Dziewulskiego wracają gracze, którzy – jeśli tylko wrócą do optymalnej formy – mogą być sporym wzmocnieniem „Żółto-Czarnych”.

Doliczony czas gry inauguracyjnego starcia z Rozwojem Katowice. Bartosz Nawrocki walczy o piłkę w polu karnym rywala i jest faulowany, więc arbiter dyktuje jedenastkę. Przy linii bocznej do wejścia pali się Szymon Cichecki, ale zmiana zostaje wstrzymana do wykonania „jedenastki”. Nawrocki psuje swój strzał, nie ma więc przerwy w grze, a po chwili arbiter gwiżdże po raz ostatni. „Cichy” na powrót do gry o stawkę musi zaczekać jeszcze kilka dni.

Czym jednak jest tych kilka dni wobec 13 miesięcy, jakie minęły od ostatniego ligowego występu 26-letniego pomocnika? O historii jego urazu pisaliśmy obszernie w tym miejscu. 8 maja 2021 roku w Kosztowach były zawodnik Szombierek padł na murawę z grymasem bólu. Diagnoza? Naderwane więzadło. Kilkanaście tygodni później piłkarz szykował się do powrotu na murawę, ale w ostatnim treningu przed pucharowym meczem z Gwarkiem Tarnowskie Góry kolano „strzeliło” po raz drugi. Operacja i żmudne miesiące rehabilitacji w końcu dobiegły końca. „Cichy” przepracował letni okres przygotowawczy, dostał nawet sparingowe minuty. Do gry o stawkę będzie jednak wprowadzany ostrożnie. – Wiemy, jaki ma za sobą uraz, więc jesteśmy w stałym kontakcie z fizjoterapeutą, który Szymona prowadzi. Trzeba być ostrożnym choćby w kwestii podłoża – trzeba stosować przemyślaną prewencję, szykując się do zmiany sztucznej trawy na naturalną i na odwrót. Wiadomo, że w naszym taka zmiana odbywa się praktycznie co tydzień. Szymon pali się do grania, jest okrutnie głodny piłki. Ale trzeba uważać, zachować odpowiedzialność. Mogę powiedzieć, że jest bardzo bliski gry – zapowiada trener Marcin Dziewulski.

Niewiele krócej na powrót do pełni zdrowia czekał Michał Szromek. Utalentowany napastnik mimo młodego wieku przez kilka sezonów budował pozycję w drużynie „Cidrów”. Sezon 2020/21 kończył jako najskuteczniejszy gracz całej drużyny. Zwrócił na siebie uwagę klubów ze szczebla centralnego, ale jeszcze przed okresem przygotowawczym do kolejnych rozgrywek doznał kontuzji, która na długie miesiące zahamowała jego karierę. Co prawda w ubiegłych rozgrywkach był przymierzany do powrotu na boiska, wiosną zaliczył nawet dwa występy okraszone asystą, jednak szybko okazało się, że aby móc znów imponować formą, będzie musiał poddać się kolejnym zabiegom, które eliminowały go z rywalizacji do końca rozgrywek. – W jego przypadku proces powrotu do zdrowia wyglądał nieco inaczej. Mamy już „zielone światło” ze strony lekarzy. Michał jest od dwóch tygodni w treningu z pełnymi obciążeniami i uczestniczy w grach. Myślę, że dostatnie swój czas w Pucharze Polski – tłumaczy trener Dziewulski, który już w sobotę znalazł dla Szromka miejsce w meczowej „osiemnastce”.

Najkrócej czekamy w Radzionkowie na powrót do zdrowia Rafała Kulińskiego. Piłkarz, który trafił do drużyny przed rokiem, w minionych rozgrywkach długo był jej kluczową postacią. Zdobył 8 goli, zanotował 13 asyst i kto wie, z jakim bilansem skończyłby sezon, gdyby nie złamanie, którego doznał w kwietniowym spotkaniu z Wartą Zawiercie. – W jego przypadku też musimy być ostrożni, bo choć pęknięta kość już w pełni się zrosła, to mieśnie i ścięgna wokół stawu skokowego potrzebują ostrożnej odbudowy. Słuchamy lekarzy i fizjoterapeutów, systematycznie zwiększając obciążenia. Od kilkunastu dni jest w pełnym treningu i myślę, że również w jego przypadku przy okazji Pucharu Polski można spodziewać się pierwszych minut po powrocie do zdrowia – zapowiada szkoleniowiec „Cidrów”.

W Ruchu, w którym tego lata stawiano przede wszystkim na stabilizację i utrzymanie kadry, powrót kontuzjowanych graczy może traktować jak… letnie wzmocnienia. Do dyspozycji trenera Dziewulskiego wracają gracze o określonej i znanej jakości, którzy długo nie mogli pomagać kolegom na boisku. Teraz można więc liczyć nie tylko na ich piłkarskie umiejętności, ale i większą rywalizację w całej kadrze IV-ligowca. – Musimy w tym wszystkim pamiętać, że ci zawodnicy poza treningiem pracują jeszcze w różnych trybach po 8 godzin dziennie. Tym bardziej trzeba być ostrożnym w ich przygotowywaniu do powrotu na boiska. Staramy się, by w tych warunkach wyglądało to jak najbardziej profesjonalnie. Wiemy jakimi ludźmi w szatni są Rafał, Michał i Szymon i jaki wpływ na grę zespołu mieli przed urazami. Cierpliwie i mocno na nich czekaliśmy. Wiemy, że mogą stanowić dla nas bardzo duże wzmocnienia. Wierzymy, że to zdrowie z nimi zostanie. Ono jest najważniejsze – podkreśla Marcin Dziewulski.