Trener Wojciech Osyra:
Czasami musimy być gotowi, że mecz będzie tak wyglądał, jak ten dzisiejszy. W większości spotkań to my prowadzimy grę, szukamy ofensywnych rozwiązań, posiadamy piłkę, ale czasem może być inaczej. Mamy za sobą środowy mecz w Pucharze Polski, jaki kosztował nas sporo sił. I było to dziś widać na boisku. Przeciwnik był dobrze na nas ustawiony, właściwie cały czas parł na nas. Dlatego sztuką było wygrać ten mecz, walczyć do końca na tym ciężkim terenie. Nie da się ukryć, że mamy trochę problemów kadrowych, a jeszcze tuż przed meczem trzeba było zmienić skład z uwagi na niejasną sytuację Wojciecha Franiela po czerwonej kartce otrzymanej w środę, i wielka chwała chłopakom, że z wszystkimi tymi przeciwnościami dali sobie radę. Szkoda tylko dzisiejszych kartek, bo otrzymywaliśmy je za kłótnie na boisku, a nie za faule. Będziemy mięli dużo materiału do analizy.
Łukasz Dębski:
To pierwszy mecz ligowy, w jakim grałem od początku, dlatego trudo go porównywać mi z innymi, ale zdecydowanie przeciwnik postawił nam dzisiaj bardzo ciężkie warunki. Unia okazała się bardzo wymagającym rywalem, sprawiała nam dużo kłopotów w każdej formacji. Całe szczęście, że strzeliliśmy bramkę, choć szkoda, że nie pokusiliśmy się o drugą, a były ku temu okazje. Wtedy przeciwnik traci już wiarę, a przy wyniku 0:1 cały czas liczy na wyrównującego gola i prze do przodu. I było to znakomicie widać nawet w tej ostatniej akcji gospodarzy, kiedy pod naszą bramkę ruszył ich bramkarz. Mogło być różnie. Żaden mecz w tej lidze nie będzie łatwy, każdy trzeba wybiegać. Łatwymi nie były też te wygrywane po 3:0 czy 4:0. A, że wcześniej często wygrywaliśmy z takim rozmiarze, to wcale nie znaczy, że tak będzie zawsze.
Marcin Dziewulski:
Na pewno był to jeden z najtrudniejszych meczów, jakie dotychczas graliśmy w tym sezonie. Zwycięstwo przyszło nam dziś naprawdę niełatwo. Musieliśmy być maksymalnie skoncentrowani i zdyscyplinowani, i udało nam się to. Byliśmy też dziś solidni w tyłach i w bramce, sprzyjało nam szczęście – i w ataku, i też w obronie, bo parę dobrych sytuacji przeciwnik sobie stworzył. Wygraliśmy ten mecz dyscypliną i dużym serduchem, jakie zostawialiśmy na boisku. Wiedzieliśmy, że tak gra Unii będzie wyglądać, że będą starali się długą piłką uruchamiać atak, że zagrają agresywnie, by na siłę jakieś punkty u siebie zrobić i być tymi pierwszymi, z którymi lider nie wygra. Mogło to wyglądać, że rywal nas zdominiował, ale wynikało to z tego, że prowadząc skupiliśmy się na tym, by nie stracić głupiej bramki, i od czasu do czasu z przodu kąsać. Udało się zdobyć trzy punkty i bardzo się z tego cieszymy.