Z dużej chmury mały deszcz. Górnik Polkowice – Ruch 0:0

Z dużej chmury mały deszcz – tak podsumować można spotkanie na szczycie drugiej ligi zachodniej.

Mecz rozpoczął się co prawda od mocnego celnego strzału zza szesnastki Króla w 2 minucie, który odbił Seweryn Kiełpin, ale potem zarysowywać zaczynała się optyczna przewaga gości.
Zaowocowało to w 8 minucie, kiedy „na przebój” w pole karne wpadł Sebastian Gielza, ale jego strzał był zbyt lekki, by sprawić kłopot Szymańskiemu. W 16 minucie Tomasz Foszmańczyk po kombinacyjnej akcji rzucił w pole karne prostopadłą piłkę, którą jednak nikt nie przechwycił, a która padła łupem bramkarza.
W 21 minucie centrowana przez Adriana Mielca piłka z rzutu wolnego z prawego skrzydła leciała w światło bramki. Z dużymi kłopotami zdołał ją odbić Szymański, który po tej interwencji długo nie potrafił podnieść się z murawy. Osiński – rezerwowy bramkarz Górnika – rozpoczął rozgrzewkę.
Pięć minut później Mielec wykonywał rzut wolny już na wprost bramki. Mocny strzał z dużej odległości był jednak bardzo niecelny.
Gospodarze pod bramkę Kiełpina wrócili dopiero w 27 minucie. Strzał z woleja zza pola karnego Sobonia efektownie złapał radzionkowski golkiper.
33 minuta przyniosła wrzutkę Mielca z lewej strony, z którą minimalnie minął się Gielza.
Aż w końcu przyszła 36 minuta, kiedy po wymianie szybkich podań sam na sam z Szymańskim znalazł się Piotr Gierczak. Bramkarz z Polkowic wybiegł poza szesnastkę zatrzymując piłkę, zdaniem sędziego, ręką, by po chwili ujrzeć czerwoną kartkę i udać się do szatni. Szymański nawet nie protestował.
Tuż po wejściu a boisko w opałach znalazł się Osiński. Strzał Mielca z rzutu wolnego tuż zza linii pola karnego trafił jednak w mur, a dobitka Michala Farkaša zatrzymała się na nogach obrońcy.
42 minuta to znów rzut wolny z dalszej odległości w wykonaniu Mielca – bardzo niecelny.
Aż wreszcie w doliczonym czasie gry pierwszej części meczu Gielza zauważył przed bramką niepilnowanego Mielca, ale jego strzał został zablokowany.

Początek drugiej połowy przyniósł szturm grających w przewadze gości, którzy długimi momentami zamykali piłkarzy Górnika na ich połowie boiska.
W 49 minucie oglądano najpierw zablokowany strzał sprzed pola karnego Adama Kompały, a po chwili niecelne uderzenie głową Gielzy po wrzutce Marcina Kowalskiego.
W minucie 51 sytuacyjnie ciałem do bramki skierować piłkę zacentrowaną z rzutu rożnego próbował Gierczak, ale bez powodzenia.
Najgroźniejsza sytuacja miała miejsce w 53 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Farkaša główka Mielca leciała wprost pod poprzeczkę. Z najwyższym trudem odbił ją Osiński.
Sześćdziesiąt sekund potem w dobrej sytuacji znalazł się przed polem karnym Farkaš, otrzymując na wolne pole wycofaną piłkę. Posłał ją jednak nad poprzeczką.
Niecelny był również strzał z dystansu Kompały w 58 minucie.
Po raz pierwszy w tej części gry gospodarze zaatakowali w 60 minucie, ale strzał Sobonia w dużej odległości minął słupek.
Podobnie rzecz się miała z uderzeniem Mielca z dystansu w 65 minucie. A zanim do tego doszło, siły na boisku się wyrównały – po gorących protestach ławki rezerwowych gości sędzia Maciaszczyk wstrzymał akcję i pokazał drugą żółtą kartkę Farkašowi w 62 minucie.
Niebezpiecznie pod bramką Kiełpina zrobiło się w 67 minucie, ale kąśliwą centrę zdołał odbić, uprzedzając swojego kolegę stojącego w bramce, Mielec.
Minutę potem niecelnie strzelał z daleka Kowalski.
Między 76 a 79 minutą dwa razy zaatakowali gospodarze. Najpierw jednak w ostatniej chwili pojedynek główkowy przed bramką wygrał Tomasz Rzepka, a potem strzał z rzutu wolnego Salomońskiego wpadł w ręce Kiełpina.
80 minuta powinna przynieść zaś prowadzenie Ruchowi. Po akcji Macieja Manelskiego, sam przed bramką z piłką znalazła się Martin Matúš, którego strzał z szóstego metra z hukiem odbił się jednak tylko od poprzeczki.
W 87 minucie Kiełpin złapał lecące w świetło bramki dośrodkowanie Salomońskiego.
W doliczonym czasie gry, po dograniu od Manelskiego, w ostatniej chwili gracze Górnika w polu karnym powstrzymali Matúša.

Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, w którym jednak bliżsi wygranej na tym, jak pokazują statystyki, najtrudniejszym terenie w lidze byli goście.