– Nieraz w wywiadach powtarzałeś, że to właśnie na rodzinnym Górnym Śląsku czujesz się najlepiej. Wiążąc się dziś z Ruchem Radzionków, po krótkiej przygodzie z Olimpią z dalekiego Elbląga wracasz na tą ulubioną ziemię.
– No tak. Nie może być innych odczuć, skoro się stąd pochodzi, i skoro niemal całą karierę spędziło się na Górnym Śląsku. Bo poza śląskimi klubami krótko grałem tylko w Grodzisku Wielkopolskim, i jeszcze krócej ostatnio w Elblągu. Dlatego bardzo się cieszę, że jestem znów na Śląsku, a dokładniej tu w Radzionkowie. Mam nadzieję pomóc tej drużynie w zachowaniu statusu pierwszoligowca.
– W Elblągu, ale i przecież wcześniej przez ten ostatni okres w Piaście Gliwice z pewnością Twoja pozycja w drużynie nie odpowiadała Twojemu doświadczeniu, możliwościom. Tu w Radzionkowie ma być z goła inaczej, trenerzy chcą Cię widzieć w roli jednego z liderów tej drużyny.
– Zdaję sobie z tego sprawę i nie chciałbym zawieść nikogo w tym klubie. Obiecuję, że dam z siebie dużo, by nie powiedzieć wszystko. A jak będzie, zobaczymy, bo przecież w futbolu zawsze wszystko weryfikuje zielone boisko. Ale myślę, że mogę dać temu zespołowi naprawdę dużo, tym bardziej po dobrym przepracowaniu okresu przygotowawczego, ale tak jak mówię, jak to wyjdzie okaże się w praniu.
– Na razie za nami trzy sparingi, a w dwóch z nich trafiałeś już do siatki przeciwnika.
– No tak, to dobre pierwsze przetarcie. Ale ten okres, który mamy teraz to czas przede wszystkim wytężonej pracy. Te dwa pierwsze sparingi wyglądały w miarę nieźle, i dla mnie i dla drużyny, ale już w tym ostatnim było zdecydowanie słabo. Gramy jednak na dużym obciążeniu, zgrywamy się bo przecież jest tu niemal nowy zespół. I właśnie po to są te sparingi by się zgrywać, a jeśli mamy błędy popełniać to właśnie w nich. Gra w sparingach to zupełnie co innego niż w meczach ligowych.
– Z tym zgraniem z zespołem może być łatwiej nie tylko dlatego, że jesteś tu od samego początku przygotowań, ale także z tego powodu, że przecież spotkasz tu kilku dobrych znajomych z poprzednich klubów, czy z boisk ligowych.
– Cieszę się z tego bardzo. Bo rzeczywiście tak jest. Zresztą tu na Śląsku znamy się z boisk praktycznie wszyscy, więc aklimatyzacja w śląskich klubach to zwykle dla nas nie kłopot. A to, że faktycznie z kilkoma chłopakami grałem wcześniej w innych klubach może tylko pomóc. Jest tu co prawda liczne grono młodych, bardzo utalentowanych zawodników, którzych muszę dopiero poznać, ale mimo tego i tak uważam, że z aklimatyzacją w Ruchu Radzionków nie będę miał żadnych problemów.
– Jesteś piłkarzem grającym ofensywnie. Wydaje się, że tu w Radzionkowie możesz liczyć właśnie na ofensywny styl drużyny. Ostatnie przyjazdy do Bytomia-Stroszka były dla Ciebie niezbyt miłe. Czy jesienią z Olimpią Elbląg, czy rok wcześniej z Piastem Gliwice wyjeżdżaliście stąd z bagażem kilku bramek.
– Jeśli chodzi o wyniki to rzeczywiście niemiłe mam wspomnienia. Ale nie tylko jeśli chodzi o wyniki. W meczu Ruchu z Piastem złapałem kontuzję, po której nie mogłem dojść do siebie przez dwa, trzy miesiące. I tu zaczęły się moje problemy, bo tak zbiłem podbicie, że bardzo ciężko to było wyleczyć. A oprócz tego, w tak mocnym składzie, jaki mieliśmy w Gliwicach, przegraliśmy tu aż 0:3. A wizyta z Olimpią, no cóż, wyniku lepiej nie przypominiać, bo mówi sam za siebie. Ale gra Olimpii w tym meczu akurat wcale nie była aż tak zła, jak to wskazywałby wynik, a i rok wcześniej z Piastem też mogło się to ułożyć inaczej.
– Na co stać Twoją nową drużynę?
– No cóż, zauważyłem, że wielu chłopaków, którzy grali w tamtych meczach już tu nie ma, już stąd poodchodzili. Nie ma się czemu dziwić. Bo jak się wybije w pierwszej lidze, to oferty z Ekstraklasy muszą być, a takie grzech odrzucić. Teraz musimy tu stworzyć nowy zespół, ale liczę, że będzie on w stanie grać z takim polotem i z taką ambicją, jakim go zapamiętałem z tych moich ostatnich wizyt na tym stadionie. Cel numer jeden to utrzymanie, ale myślę, że będzie nas stać na parę niespodzianek i na częstsze dawanie satysfakcji naszym kibicom. Tak jak w poprzednich sezonach, tak i teraz ta drużyna powinna być bardzo groźna szczególnie u siebie.