Marcin Trzcionka: “Swój chłopak z Radzionkowa”

– Jak wrażenia po pierwszoligowym debiucie w wyjściowej jedenastce Ruchu?
– Ponad pół roku minęło od kiedy wystąpiłem w meczu pierwszej drużyny i najważniejsze dla mnie, że po powrocie zagraliśmy na zero z tyłu. Było ciężko, ale w kluczowych momentach wytrzymaliśmy napór rywala, sami strzeliliśmy bramkę no i wygraliśmy.
– Indywidualnie ze swojej postawy jesteś zadowolony?
– Jak to w meczu, rywal długo siedział na naszej połowie więc nie dało się uniknąć wrzutek w nasze pole karne. Ale nic specjalnego z nich nie wynikało. W miarę możliwości przerywaliśmy próby ataków Kolejarza, dobrze współpracowało mi się z Tomkiem Rzepką grającym w środku defensywy. Nie było chyba źle.
– Wskoczyłeś do składu po pechowej kontuzji Wojtka Mroza. O utrzymanie tego miejsca łatwo zapewne nie będzie?
– Bardzo chciałbym grać w kolejnych meczach i będę na treningach robił wszystko by otrzymać kolejne szanse i zostać na dłużej w wyjściowej jedenastce. Po to gram w piłkę, moim celem jest jak najwięcej meczów i minut na boisku jeszcze tej wiosny.
– Możesz liczyć na wsparcie kibiców, którzy w Stróżach po raz kolejny skandowali Twoje nazwisko.
– Jestem „swój” chłopak z Radzionkowa i każdy występ w tym klubie jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Jako jedyny z tej drużyny przeszedłem w Ruchu wszystkie juniorskie szczeble aż do seniorów i teraz gra na szczeblu pierwszoligowym w tych barwach to olbrzymi zaszczyt.
– Jako ten „swój chłopak” masz w klubie łatwiej, czy trudniej?
– Jak każdy medal i ten ma swoje dobre i złe strony. Na pewno plusem jest że mam blisko na treningi (śmiech). A poważnie mówiąc – muszę starać się tak samo jak pozostali o to by mieć miejsce w tym zespole.
– Z innej beczki – po meczu z Gorzowem inaugurującym wiosnę z dwóch trudnych wyjazdów przywieźliście komplet punktów. Do meczu z Polkowicami kibic „Cidrów” może podchodzić ze sporym optymizmem?
– Rzeczywiście po tych wyjazdowych zwycięstwach mamy nadzieję że nasi fani zjawią się w dużej liczbie. Wprawdzie te wygrane mecze na żywo widziało niewielu z naszych kibiców ale wyniki poszły w świat i mamy nadzieję, że to zrobi swoje ściągając dużą publiczność na Narutowicza.
– Sami chyba też czujecie się dużo mocniejsi, bo ten pierwszy mecz z GKP wypadł nie najlepiej?
– Pierwszy mecz to zawsze wielka niewiadoma. Złapaliśmy wiatr w żagle po tych dwóch wygranych. Jestem pewny, że ktokolwiek z Górnikiem nie zagra zrobi wszystko by wywalczyć kolejny komplet punktów.
– Pomału traktuje się Was jak drużynę z czołówki. Nie obawiasz się, że nawet będące w górnej połówce tabeli Polkowice przyjadą do Radzionkowa przede wszystkim nie przegrać?
– Wątpię. Pamiętam mecz jeszcze na szczeblu II ligi w którym Górnicy przyjechali do nas chyba jako jedyni w całym sezonie nastawieni na otwarty futbol. To był dobry mecz, praktycznie cios za cios a skończyło się 4:1 dla nas. Dlatego mając takie wspomnienia nie spodziewam się akurat po tym rywalu jedynie murowania własnej bramki.