Na konferencji i pod szatniami, czyli wypowiedzi po meczu Ruch – Bałtyk

Trener Bałtyku Gdynia Piotr Rzepka:

„Był to mecz, jak na drugoligowe warunki, naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Oglądaliśmy wiele akcji z obu stron. Zwycięstwo Ruchu było zasłużone, choć gdy jest różnica tylko jednej bramki to zawsze pozostaje niedosyt, bo te sytuacje były, no ale piłka nieraz już taka jest, że nic nie wpada. Mój zespół włożył bardzo wiele serca w ten mecz. Pogoda do gry w piłkę nie była najlepsza, bo było bardzo gorąco. My przyjechaliśmy pierwszy raz po dłuższym czasie tak daleko, przez trzynaście lat Bałtyk grywał tylko w województwie lub jego okolicach. Myślę, że pokazaliśmy się tu z niezłej strony, sam mecz mógł się podobać, a my nie rozpaczamy po tej porażce, ale będziemy starali się dalej iść obraną drogą i zdobywać punkty. Dziś się to nie udało, ale ja i tak dalej bardzo lubię przyjeżdżać na Śląsk. Zmartwiła mnie dziś jedna sytuacja, kiedy mój bramkarz rzucił się na swojego obrońcę. Do czegoś takiego nie ma prawa w piłce dochodzić, ani w naszej drużynie, ani u przeciwników, bo to jest sport, tu cały czas obowiązują zasady fair play. Była już o tym krótka rozmowa na gorąco, ale ja takie sprawy załatwiam, jak już się głowy uspokoją, bo głowę to chyba ja miałem bardziej „zagotowaną” jego reakcją, bo uważam, że jest to moja porażka wychowawcza. Ja duży nacisk kładę na aspekty wychowania, ale Michał Chamera jest naprawdę dobrym chłopakiem i nie wiem co się stało, może zadecydowała ta meczowa adrenalina. On też spędził na Śląsku ostatni rok, był w Piaście Gliwice, choć tam za dużo sobie nie pograł, i może chciał coś tutaj kibicom śląskim udowodnić. Ale takie zachowanie jest tak rzadko spotykane, że jestem przekonany, że im więcej będziemy ze sobą jeździli, kształtowali różne postawy, to takie coś więcej nie będzie miało miejsca.”

Trener Rafał Górak:

„Bardzo się cieszę, że Ruch Radzionków mógł zagrać z taką firmą jak Bałtyk Gdynia. Zagraliśmy dziś u nas, jeszcze w tym roku zagramy w Gdyni, a to pokazuje, że Ruch Radzionków naprawdę wraca na właściwie tory w piłce nożnej. A jestem przekonany, że będzie z nami tylko lepiej. Zgadzam się, że był to bardzo dobry mecz, ze sporą ilością sytuacji bramkowych. Zdobyliśmy gola i powinniśmy jeszcze przed przerwą powiększyć prowadzenie, a tej nerwówki w ostatnich minutach wtedy by nie było. I gwarantowałoby to sprawiedliwy wynik, bo tak faktycznie jedna przypadkowa akcja z doliczonego czasu gry mogła przynieść Bałtykowi gola, i mecz zakończyłby się remisem. Bardzo jestem zadowolony z postawy moich chłopaków, z przebiegu tego meczu. Jestem po nim przekonany, że i Bałtyk i my jeszcze bardzo dużo punktów ugramy w następnych spotkaniach. Faktycznie było u mnie w zespole parę kontuzji przed meczem, ale nie możemy tak mówić, że kogoś w Radzionkowie brakowało. To, że mam ta liczną kadrę, to był zabieg klubu właśnie po to, byśmy nie dyskutowali, że jeden czy drugi zawodnik nie grał, tylko w dany dzień wybierali jak najlepszy skład z tego, co posiadamy. I ja, nie daj Boże po porażce, a tym bardziej po zwycięstwie nigdy nie będę mówił, usprawiedliwiał się tym, że kogoś zabrakło. Graliśmy dziś naprawdę w najlepszym składzie.”

Piotr Mazur:

„Na pewno spodziewaliśmy się, że to będzie przeciwnik dużo lepszy od poprzedniego. I tak też faktycznie było na boisku. Jak mogli, uprzykrzali nam życie napastnicy Bałtyku. Byli tam, jak widać było, rośli zawodnicy, którzy tym swoim wzrostem starali się stwarzać przeciwko nam zagrożenie. Parę razy rzeczywiście poszła akcja moją lewą stroną, parę razy dałem się rozegrać, ale na szczęście nic z tego nie było na tyle groźne, żeby kończyło się to jakimś uderzeniem w stronę naszej bramki. Bardzo musi cieszyć, że obyło się bez straconej bramki, a to już kolejny taki mecz, w którym zagraliśmy na zero z tyłu. I to jest najważniejsze, bo z przodu mamy naprawdę taką siłę rażenia, że zawsze ten jeden gol musi wpaść. Ale dziś, z tych trzech rozegranych spotkań, utrzymać czyste konto było zdecydowania najtrudniej. Szkoda trochę, że pod koniec meczu ta nasza gra nie wygląda tak, jak sobie to życzylibyśmy, ale na szczęście góra czuwała nad nami, i nie skończyło się to źle. Zielona Góra okazała się dla nas dużo łatwiejszym meczem niż się tego spodziewaliśmy, a Bałtyk postawił poprzeczkę dużo wyżej. Musimy być na to gotowi, bo to raczej tak będą wyglądy mecze w tej lidze, a Zielona Góra się już nie powtórzy.”

Piotr Giel:

„Trener przed meczem uczulał nas, że to będzie bardzo trudny rywal. I to się w pełni potwierdziło. Postawili nam bardzo wysokie warunki, nie odpuszczali, walczyli do końca. A przez to w nasze szeregi wkradała się czasami nerwowość, co szczególnie było chyba widoczne w końcówce. Ale to my strzeliliśmy tego jedynego gola, i to my możemy się cieszyć z trzech punktów. Ale i mimo wszystko z gry, choć rywal był bardzo dobry, to też my byliśmy zespołem lepszym. Nasze zwycięstwo było w pełni zasłużone. Kroczymy na razie drogą zwycięstw i oby tak było jak najdłużej.”

Piotr Gierczak:

„Najważniejsze, że wygraliśmy. Choć to prawda, że dziś musieliśmy się sporo namęczyć. Możemy żałować, że nie wpadła druga bramka, a okazje były, ja sam miałem sytuacje by strzelić na 2:0, bo wtedy nie byłoby tej nerwówki w końcówce i ogólnie całkiem inaczej by się grało. A tak męczyliśmy się do końcowego gwizdka. Cieszę się oczywiście z bramki, którą zdobyłem. Dziś mi wyszedł piękny strzał, w środę Adrianowi Mielcowi, i myślę, że wszyscy mogą się cieszyć, że tak piękne bramki tu padają. Doceniam fakt, że to była moja pierwsza bramka dla nowego klubu. Ale już tyle gram w tą piłkę, że jakiegoś wielkiego wrażenia to na mnie nie robi, nawet mimo tego, że bramka ta tak bardzo podobała się kibicom. Najważniejsze po prostu jest dla mnie, że strzeliliśmy jednego gola więcej niż oni, że wygraliśmy, bo jednak w końcowym rozrachunku zawsze najważniejszą są trzy punkty. Można wygrać nawet 5:0, a i tak tylko trzy punkty za to dopiszą. W tym kontekście wynik bramkowy nie jest najważniejszy, a liczy się po prostu fakt zwycięstwa.”